sobota, 7 grudnia

Warszawiacy o dobroczynności

Google+ Pinterest LinkedIn Tumblr +

Andrzej Lejwoda, właściciel pubu na tzw. „serku bielańskim”, współpracownik WOŚP

Pomaganie innym ludziom mam właściwie we krwi, od lat jest to bliska mi działalność, w której uczestniczę m.in. jako członek Klubu Rotary. Także od wielu, wielu lat wrzucałem pieniądze do puszek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a w 2017 roku po raz pierwszy uczestniczyłem w niej bardziej czynnie, jako szef jednego ze sztabów WOŚP. Obok przyjemności z uczestniczenia w pomaganiu tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują cieszę się dodatkowo, że mogę to robić właśnie na Bielanach. Mieszkałem 10 lat na Szepietowskiej i 20 lat na Wrzecionie i choć przeniosłem się na sąsiednie Bemowo, to Bielany wciąż są mi bliskie. W tym roku, z powodu wyjazdu z rodziną na ferie zimowe nie mogłem zaangażować się w sztab Orkiestry, ale oczywiście pieniądze do puszki wrzuciłem. To dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy na początku każdego roku.

Marta Lis, archeolog i urzędnik samorządowy. Wspiera organizacje dbające o los zwierząt

Dlaczego pomagam zwierzętom, głównie psom? Cóż, sprawa jest dość prosta. Pomagam, ponieważ kiedyś pozwoliłam sobie na refleksję na temat bezbronności i całkowitego uzależnienia psa od człowieka w świecie tak bezwzględnie przez człowieka zdominowanym. Potem nie pozostało już nic innego jak tylko pochylić się z troską nad psim losem. I tak zostałam wolontariuszką w podwarszawskim schronisku, gdzie wyprowadzałam psy na spacer, żeby choć na chwilę wyrwać je z betonowych kojców. A że pomaganie nieco uzależnia, następnym krokiem był nieformalny dom tymczasowy, który w tej chwili prowadzę we współpracy z jedną z fundacji. Psy czekają u mnie na dom stały, w międzyczasie są leczone, jeśli tego wymaga ich stan, uczą się życia w stadzie, którego członkiem jest człowiek. Wszystko wygląda dość prosto i w rzeczy samej nie jest skomplikowane, niestety, aby podołać psychicznie obowiązkom, należy przygotować się między innymi na smutek rozstania z podopiecznym, umieć cieszyć z tego, że znalazł dom stały, a przede wszystkim wyzbyć przekonania, że w naszym domu miałby najlepiej.

Oprócz tego na tzw. tymczasie mam również stare psy. Opieka nad starym psem wiąże się ze świadomością, że przyjaźń nie potrwa długo, jednak z całego serca chciałabym zachęcić ludzi do takich właśnie adopcji. Każdy miesiąc spędzony w dobrych warunkach dla takiego psa liczy się podwójnie. Szczeniak, jak młody człowiek, myśli, że wszystko mu się należy. Sterany życiem staruszek doceni każdy gest, dotyk, ciepłe słowo, dach nad głową, a nade wszystko naszą miłość. To widać w oczach tych starych psów. Więc nie myślmy jak bardzo będziemy nieszczęśliwi kiedy umrą, bo to nie my jesteśmy w tej relacji najważniejsi. Jeśli chcemy pomagać naprawdę, ustalmy priorytety. Jeśli całkiem szczerze będziemy to robić dla psów, a nie dla karmienia swojego ego, nasze uczucia zejdą na dalszy plan i łatwiej się nam będzie z nimi uporać.

Kwestia głębszego zaangażowania w pomaganie ma też drugą, ciemniejszą stronę. Kiedyś na pytanie czym jest dla mnie pies odpowiadałam beztrosko i bez wahania, że najlepszym przyjacielem. Teraz to dla mnie przede wszystkim przedmiot troski. Jadąc gdziekolwiek samochodem skanuję wzrokiem pobocza, spędzając czas na wakacjach przyglądam się jak traktowane są okoliczne psy i w jakich żyją warunkach. W zeszłym roku przywiozłam z Podhala łańcuchowego psa, który całe życie spędził samotnie przy budzie. Ale nie zawsze da się pomóc i to ta ciemna strona. Mimo wszystko trzeba próbować, bo naprawdę tylko tyle jesteśmy warci, ile zrobimy dla innych, czy to będzie zwierzę, czy człowiek.

Michał Minałto, urzędnik samorządowy, pracownik korporacji. Pieniądze do puszek WOŚP wrzuca „od zawsze”. Wspiera także wiele innych inicjatyw dobroczynnych

WOŚP to ważna i piękna rzecz, ale dobroczynność to nie tylko Owsiak! Uważam, że jest niezwykle istotne by wspierać inicjatywy, które są nam bliskie, których wartości się podziela, z których pracy była okazja korzystać (np. niekomercyjny serwis internetowy, do którego się regularnie zagląda), itp. Warto wspierać nie jednorazowo, ale regularnie, na przykład zlecić w swoim banku comiesięczne stałe zlecenie na wybrany cel w wysokości nawet tylko 10 zł. W skali pięciu lat urasta to do niezłej sumki. Warto wygospodarować w ten sposób choćby 30 złotych miesięcznie i zasilać tak kilka inicjatyw dobroczynnych. Tak właśnie robię już od dłuższego czasu. Trzeba też mieć świadomość, że 1 % podatku to nie dobroczynność! To uprawnienie do wskazania celu dla środków, które i tak oddajemy, w formie podatku. „Danie na 1 %” nie może zatem według mnie stanowić powodu do uznania, że zrobiliśmy jakiś dobroczynny gest.

Danuta Solecka, biolog i nauczyciel akademicki. Wspiera Fundację Drugi Plan, dbającą o pamięć o zmarłych aktorach

Od czasu do czasu wspieram Fundację Drugi Plan, ponieważ uznaję za ważny cel jej działania. Zawsze interesowałam się filmem, zarówno polskim, jak i zagranicznym, obserwowałam nowości, chodziłam na festiwale filmowe. Oczywiście, to główni aktorzy stanowili magnes przyciągający widzów, ale bardzo często to role drugo- czy nawet trzecioplanowe były „perełkami” zachowywanymi w pamięci, choć nie zawsze pamiętało się nazwisko aktora czy aktorki. To tak, jak we współczesnej nauce – genialny uczony potrzebuje dobrego zespołu, aby osiągnąć sukces. Sam, mimo wszystko, niewiele znaczy… Szukając informacji o wielu aktorach drugoplanowych, m.in. o Mariuszu Gorczyńskim (jeden z bardzo charakterystycznych i „zapamiętywalnych” ludzi filmu), trafiłam na stronę poświęconą jego osobie i informację o prowadzącej ją Fundacji Drugi Plan. Pomysł zachowania w naszej zbiorowej pamięci aktorów i aktorek, o których powoli już zapominamy, bo nie pojawiają się na pierwszych stronach gazet oraz opieka nad ich grobami to bardzo szlachetne zadanie i cieszę się, że choć trochę mogę przyłożyć do tego rękę.

Anna Witarzewska, prezes Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących „Tęcza”

Nasze Stowarzyszenie powstało w maju 1990 roku, na fali przemian politycznych w Polsce. Kilkunastu rodziców, w tym ja również (jako mama niewidomego, niepełnosprawnego dziecka), postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć samodzielnie rozwiązywać problemy swoich dzieci – niewidomych i słabowidzących, a przede wszystkim tych z niepełnosprawnością sprzężoną, które – oprócz niepełnosprawności wzroku – mają inne, złożone problemy, głównie na tle neurologicznym (mózgowe porażenie dziecięce, padaczka, choroby genetyczne, zaburzenia rozwoju ruchowego, komunikacji, słuchu, całościowe zaburzenia rozwoju, w tym autyzm). Postanowiliśmy walczyć o utworzenie specjalistycznych placówek dla naszych dzieci; w tamtych czasach nie istniały jeszcze takie miejsca, gdzie osoba ze sprzężoną niepełnosprawnością uzyskałaby kompleksowe wsparcie. Udało nam się to w oparciu właściwie tylko o zaangażowanie społeczne rodziców. W chwili obecnej Stowarzyszenie prowadzi trzy placówki edukacyjno-rehabilitacyjne dla podopiecznych w każdym wieku: poradnię dla maluchów zagrożonych niepełnosprawnością wzroku, przedszkole specjale i szkolny ośrodek rewalidacyjny oraz dzienny ośrodek wsparcia dla osób dorosłych (Sokrates). Organizujemy także inne formy pomocy: psychologiczne i środowiskowe wsparcie dla rodzin, turnusy rehabilitacyjne. Łącznie pod opieką Tęczy pozostaje ok. 400 osób w skali roku (dzieci, młodzież, dorośli), głównie mieszkańców Warszawy.

Przez 27 lat bardzo szerokiej i zróżnicowanej działalności rozwijaliśmy współpracę z wolontariuszami i obserwowaliśmy pozytywne zmiany w sferze zaangażowania społecznego Polaków:

– W latach 90-tych do ok. 2005 roku w pomoc dla dzieci z nowotworami oczu angażowała się bardzo aktywnie Polonia angielska z Londynu. Powstała cała sieć wspierająca rodziny chorujących na siatkówczaka maluchów;

– Od wielu lat podczas turnusów rehabilitacyjnych wspomagają nas wolontariusze – są to głównie studenci kierunków pedagogicznych i rehabilitacji. Na każdym z turnusów jest 7-10 wolontariuszy, których zadaniem jest m.in. odciążenie rodziców od codziennej opieki nad swoimi dziećmi.

– Do różnych zadań prowadzonych przez naszą organizację przyłączyli się na stali wolontariusze, którzy regularnie angażują się w pomoc w pracach biurowych, czy przy wykonaniu i prowadzeniu strony internetowej, przygotowaniu materiałów promocyjnych (ulotki, foldery, zdjęcia).

– Otrzymaliśmy znaczącą pomoc całych zespołów pracowniczych w realizacji kampanii społecznych (np. kampania „Zobacz. Niewidome dzieci”, akcja „25icodalej” dotycząca wykluczenia społecznego osób powyżej 25. roku życia. Kampanie te zostały profesjonalnie przygotowane całkowicie charytatywnie.

  Wolontariusze biorą też udział w różnych akcjach organizowanych przez Stowarzyszenie, takich jak dekoracja pomieszczeń ośrodków w okresie świątecznym, pomoc w organizacji imprez, festynów, kiermaszów świątecznych, pomoc przy remontach, porządkach, pracach ogrodowych. Są to zarówno uczniowie szkół (podstawowych, licealnych, techników), studenci, osoby mniej aktywne zawodowo oraz pracownicy firm, których misje zawierają zapisy dotyczące wsparcie otoczenia społecznego i pomoc dla grup zagrożonych wykluczeniem społecznym i dyskryminacją, chorych, zależnych, potrzebujących pomocy;

– W pomoc dorosłym podopiecznym „Tęczy”, których rodziny starzeją się lub mają coraz większe trudności w opiece nad swoim całkowicie zależnym od nich dzieckiem, angażują się również osoby z otoczenia społecznego tych rodzin oraz rodzice innych osób niepełnosprawnych (samopomoc). Realizujemy projekty, które wzmacniają budowanie przyjacielskich kręgów wsparcia wokół osób zależnych, osób z niepełnosprawnością intelektualną i sprzężoną, tak, aby ich przyszłość mogła być jak najbardziej bezpieczna; tu bardzo potrzebni są wolontariusze.

W ostatnich latach obserwujemy wzrastającą ochotę różnych grup społecznych w pomoc naszej organizacji, naszym dzieciom. Coraz więcej firm i instytucji chce zaangażować się w pomoc osobistą (np. przy pracach porządkowych, ogrodowych, remontowych). Co najmniej kilkanaście takich firm już nam pomagało i możemy na nich liczyć w ramach wolontariatu pracowniczego i społecznie zaangażowanego biznesu; są to na przykład jednodniowe akcje o charakterze integracyjnym. Udaje nam się nawiązać i utrzymać współpracę z firmami typu korporacje, z którymi wspólnie realizujemy ważne społecznie kampanie medialne. Coraz więcej dzieci i młodzieży ze szkół chce włączyć się w pomoc dla nas; takie inicjatywy wychodzą przede wszystkim od nauczycieli.

Aleksandra Zięba, wolontariusz m.in. w schronisku dla psów

„Stajesz się na zawsze odpowiedzialny za to co oswoiłeś” – to cytat z książki „Mały Książę”. Czy każdy to rozumie? Nie sądzę. Chęć pomagania nie jest niczym motywowana. To chyba naturalny odruch. Te istoty nie mają nikogo prócz swojego przyjaciela-człowieka. Człowiek czasem nie potrafi, nie chce, nie umie czy po prostu nie rozumie, jaka jest ta przyjaźń. Czujesz, że musisz im pomóc, bo nikt inny nie pomoże. Te psiaki są ważne w twoim życiu i ty stajesz się ważny w ich małym, wielkim świecie. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, dlaczego pomagam. To bardzo trudne pytanie. Po prostu je kocham za szczerość, radość i za to, że mogę tak wiele się od nich nauczyć. To może brzmi jak słodka wypowiedź, ale jak przekroczy się bramę schroniska to dopiero każdy będzie w stanie zrozumieć, dlaczego pomagam. Nie jest łatwo, nie jest wszystko tak, jak ma lub miało być. Jeden człowiek krzywdzi, inny naprawia i tu nie ma ani logiki, ani mądrości. Tak po prostu jest.

Teresa Florczak – koordynator akcji związanych z propagowaniem idei DKMS)

Wolontariatem zainteresowałam się w chwili powstania w Polsce Fundacji DKMS Baza Dawców Komórek Macierzystych, której misją jest znalezienie Dawcy dla każdego pacjenta na świecie potrzebującego przeszczepienia szpiku lub komórek macierzystych. Pierwszym krokiem było zarejestrowanie się jako potencjalny dawca. Wielu znajomych nie ukrywało zażenowania moją decyzją. Pomaganie ludziom sprawia mi ogromną radość i satysfakcję. Bo i czy może być coś wspanialszego niż świadomość, że jako dawca mogę kiedyś komuś uratować lub przedłużyć życie?! To uczucie jest bezcenne! Bo tu nie liczy się własny poświęcony czas, tylko ludzie. Na całym świecie każdego dnia komórki macierzyste oddaje co najmniej 20 dawców DKMS. W krajach  zachodnich taka postawa obywatelska nikogo już nie dziwi. Na szczęście i u nas z roku na rok to się zmienia. Do tej pory skupiałam się na propagowaniu idei DKMS wśród społeczności ursynowskiej i mokotowskiej. W minionym roku odbyło się kilkanaście akcji związanych z DKMS. W tym roku postanowiłam rozszerzyć to na pozostałe stołeczne dzielnice. Wspólnie ze Stowarzyszeniem Gwara Warszawska będziemy już w lutym organizować taką akcję w ramach urodzin Pragi.

Renata Wardecka – prezes Fundacji „Bo Warto”, laureatka Nagrody Południa z 2015

Już sama nazwa założonej przeze mnie fundacji mówi, że… warto pomagać innym. Trudno mówić o sobie i swojej pasji, ale ta chęć niesienia pomocy innym tkwi głęboko we mnie samej. Na tym świecie jest tak, że każdy ma swój kawałek tortu. I dzisiaj ja pomagam innym, a jutro mogę być w sytuacji potrzebującej wsparcia innych. Myślę, że wszyscy jesteśmy powołani, żeby się uzupełniać. Ta pomoc polega na zatrzymaniu się i wysłuchaniu człowieka, a potem skojarzeniu akcji, jaką możemy zrobić, podjąć. I bardzo często ten łańcuch pomagania jest niewidoczny. Na każdym etapie człowiek potrzebuje innej pomocy. Realizując nasze projekty chcemy pokazać lepszy świat poprzez wolontariat. Stawiam na najmłodszych i na edukację. Dziecko im mniejsze tym bardziej prawdziwe. I jeśli będziemy tłumaczyć, że pomaga się babci, bo jest jej ciężej, a nie dlatego, że za tę pomoc da nam dychę, wypielęgnujemy u dziecka odruch bezinteresownej pomocy, one się tego po prostu nauczą! Młodzież jest już bardziej wymagająca i trzeba pokazać jej prawdziwość tego, że warto pomagać innym. Starsi kierują się empatią, sercem i rozumem. Moim hasłem sztandarowym jest to, że najlepiej się prosi dziękując. Prawie każdego przekonuję się, że warto pomagać drugiemu człowiekowi. Ja tym żyję i ci, którzy są obok mnie doskonale o tym wiedzą i też tym żyją, bo na tym zapewne polega posiadanie wokół siebie takich ludzi, którzy pomagają ten parowóz prowadzić.

Zanotowali: Rafał Dajbor, Marcin Kalicki, Anna Tomasik

Udostępnij

About Author