sobota, 5 października

Połajanki zamiast ważenia racji

Google+ Pinterest LinkedIn Tumblr +

Tomasz Grochulski

Sesja Rady Dzielnicy  14 lutego dotyczyła przede wszystkim przeniesienia bazarku „Na dołku”.

Bazarek znajduje się na terenie budowy Południowej Obwodnicy Warszawy i powinien być jak najszybciej usunięty z placu budowy. O ile nikt nie kwestionuje przydatności bazarku i jego dużej popularności wśród mieszkańców, to proponowana jego nowa  lokalizacja na pętli autobusowej Natolin Płn. budzi olbrzymie protesty mieszkańców.

Na sali zebrało się ok. stu osób, głównie reprezentujących mieszkańców z okolic proponowanej lokalizacji oraz  środowisko kupców. W imieniu władz Warszawy informacje na temat bazarku przedstawił burmistrz Robert Kempa, który odczytał list Michała Olszewskiego, zastępcy Prezydenta Warszawy. Z listu wynika, że miasto bardzo się troszczy o sprawy zarówno mieszkańców jak i kupców, ale sprawa jest skomplikowana i jedynym rozwiązaniem jest przeniesienie kupców na pętlę.  Dyskusja, która rozpętała się po tym wystąpieniu, była niezwykle gorąca, chociaż nie można oprzeć się wrażeniu, że była to raczej kampania wyborcza niż próba znalezienia jakiegoś realnego rozwiązania.

Wnioskodawcy sesji, stowarzyszenie Otwarty Ursynów, zarzucali władzom miasta działania niezgodne z prawem, między innymi próbę wydzierżawienia pętli autobusowej kupcom, mimo iż prawnie jest to niemożliwe. Władze miasta rzeczywiście, po zwróceniu uwagi na ten problem, najpierw wygasiły tzw. trwały zarząd tej nieruchomości  i dopiero po tej decyzji przekazały grunt innej jednostce miejskiej w celu jego wydzierżawienia pod działalność handlową. Szczególnie często wymienianym w wystąpieniach dyskutantów nazwiskiem było  „Karczewski” – radny i jednocześnie wieloletni prezes stowarzyszenia kupców. Zarzut korupcji politycznej związany z taką podwójną rolą radnego stawiali zarówno mieszkańcy jak i radni opozycji.  W wystąpieniach przeważały emocje do tego stopnia, że jeden z mieszkańców postulował „odwołanie obwodnicy, bo bazarek jest potrzebny”. Z racjonalnych argumentów „przeciw” należy wymienić blokowanie ulic przez autobusy „wyrzucone” z pętli i niewątpliwie uciążliwość związaną z targowiskiem. Na zarzuty mieszkańców, że będą szczury i klienci targowiska na klatkach schodowych będą załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne, oburzyli się kupcy, podając bardzo rzeczowe argumenty. W tej chwili bazarek jest również w pobliżu domów mieszkalnych i zjawisk takich nie obserwuje się. Co więcej, argumentowali, że sąsiedztwo pętli autobusowej, na której zbiera się wieczorami „śmietanka towarzyska”, jest przyczyną kłopotów mieszkańców, a likwidacja pętli tylko polepszy ich sytuację.

Wiele wystąpień radnych było nacechowanych elementami politycznymi, co więcej, argumenty obu wojujących stron były wielokrotnie powtarzane. Trudno wytrzymywali to mieszkańcy, komentując i przerywając dyskusję.   Niewątpliwie opozycja miała w jednym rację – przez tyle lat wiadomo było, że obwodnica będzie budowana, a problem bazarku rozwiązywany jest w ostatniej chwili w atmosferze podejrzeń i skandalu. Za taką sytuację radna Katarzyna Polak, przewodnicząca klubu PIS, obarczyła personalnie burmistrza Roberta Kempę i prezesa stowarzyszenia kupców radnego Piotra Karczewskiego. Podobne zdanie mieli w tej sprawie członkowie stowarzyszenia Otwarty Ursynów i Piotr Guział, radny Warszawy. Ten ostatni poinformował, iż dowiedział się od wiceprezydenta Witolda Pahla, że umowa z kupcami nie będzie podpisana do czasu, rozpatrzenia jej przez planowaną na koniec lutego komisję Rady Warszawy.

Zadziwiający w tej długotrwałej dyskusji był fakt, jak mało miejsca  poświęcono najistotniejszej kwestii – próbie zważenia i  skonfrontowania racji mieszkańców korzystających z targowiska i  grupy mieszkańców protestujących przeciwko targowisku. Marginalnie wspomnieli  o tym m. in. burmistrz Kempa i radny Orzeł, ale chyba jako jedyna w dyskusji poruszyła tę kwestię Agnieszka Kurek, właścicielka pawilonu na bazarku,  mówiąc, że  jest oczywiste, iż nikt nie chce bazarku pod oknem, ale przecież jest jeszcze interes innych mieszkańców – „z całym szacunkiem dla mieszkańców ulicy Polaka, mieszkańcy Polaka to nie jest cały Ursynów”. Niezależnie od ewidentnych zaniedbań związanych z przenoszeniem bazarku  od powyższego problemu nie da się uciec. Tymczasem  po 4,5 godzinach jałowej „dyskusji”, tuż przed północą uczestnicy zgromadzenia rozeszli się do domów.

Udostępnij

About Author