Przemysław Miller
Stara, 112-letnia pochylnia przestała istnieć w czerwcu 2016 r. Po dwóch latach jej miejsce zastąpił nowoczesny mechaniczny slip, który umożliwia bezpieczne i szybkie wodowanie dużych jednostek.
Choć była niekwestionowanym zabytkiem i częścią historii żeglugi wiślanej to i tak już od kilkudziesięciu lat była niewykorzystywana aż popadła w zupełną ruinę. Przy jej pomocy znany warszawski armator Maurycy Fajans zwodował swój największy bocznokołowiec „Pan Tadeusz”, który był niekwestionowaną chlubą wiślanej flotylli.
Czasy się zmieniły i jej miejsce zastąpił nowoczesny mechaniczny slip, który w każdych warunkach umożliwia wodowanie i podjęcie z wody różnej wielkości jednostek pływających. Tym samym Port Czerniakowski staje się nowoczesnym, przychylnym śródlądowej żegludze miejscem, do którego zawitają liczne jednostki z Mazowsza.
Port Czerniakowski powstał w 1904 r. jako zaplecze techniczne Żeglugi Parowej Maurycego Fajansa. Jego projektantem był inż. Lucjan Kwiciński. Przy budowie wykorzystano naturalne elementy ukształtowania terenu. Głównym elementem ww. stoczni była pochylnia z napędem ręcznym do slipowania budowanych i remontowanych tu jednostek o długości do około 30 m.
To tu pod koniec istnienia stoczni, w 1965 r. została zbudowana na potrzeby filmu Jerzego Kawalerowicza „Faraon” replika egipskiego statku. Stocznię definitywnie zlikwidowano w 1970 r., a bezpośrednią przyczyną była budowa Wisłostrady. Czerniakowski slip jest typową budowlą o charakterze hydrotechnicznym składającym się z równi pochyłej schodzącej z lądu w kierunku lustra wody, dzięki któremu jest możliwe wodowanie i wyciąganie na brzeg jednostek tutejszej flotylli.
Atutem tego kompleksu jest nie tylko system mechanicznie opuszczanych wózków z pochylni po wyznaczonych torach, ale również duże urządzenie dźwigowe ułatwiające ten proces. Do pochylni prowadzi droga dojazdowa od ul. Czerniakowskiej. Tego typu inwestycja z pewnością przyczyni się do dynamicznego rozwoju Portu Czerniakowskiego i zachęci stołecznych wodniaków do korzystania z jego nowoczesnej infrastruktury bez potrzeby slipowania na odległych od miastach urządzeniach nad Jeziorem Zegrzyńskim. Tym samym już wkrótce z Warszawy będziemy mogli bezpośrednio dopłynąć do Krainy Wielkich Jezior Mazurskich bez potrzeby kłopotliwego i czasochłonnego transportu jednostek na przyczepach samochodowych.
Fot. Przemysław Miller