Przemysław Miller
Wisła odradza się powoli wraz ze swoją flotą. Zmienia się również jej charakter. Warto pamiętać, że pierwsze ślady osadnictwa nad Wisłą sięgają VII-IX w., kiedy powstał gród w Jazdowie, położony na terenie obecnej Warszawy.
Szczególną uwagę do spławności rzeki przywiązywano w XVI i XVII w., tzw. Złotych Wiekach Żeglugi Wiślanej, gdzie głównym portem była Warszawa, a w wyniku narastającej konkurencji w sprzedaży dóbr naturalnych w Polsce powstała największa flota rzeczna w Europie.
Dzisiejsza Wisła za sprawą pływających po niej różnego rodzaju jednostek przestaje być już tylko opustoszałą i zdegradowaną drogą wodną, pozbawioną marin i portów. Faktem jest, że sporadycznie przewozi się już barkami różnego rodzaju ładunki. Miejsce barek i pchaczy rzecznych zastępują motorówki, przywracane do życia przez szkutników krypy, pychówki, baty i berlinki. Na rzekę powracają żeglarze i kajakarze, którzy mają tu dobre warunki do uprawiania swoich sportów.
Pomimo oficjalnego zakwalifikowania środkowego odcinka królowej polskich rzek do szlaków śródlądowych klasy II, tj. przystosowanych dla jednostek do 650 ton, to w rzeczywistości ww. parametry utrzymują się w okresach średnich i wyższych stanów wody. Do obniżenia się poziomu Wisły przyczyniły się również wszelkiego rodzaju prace melioracyjne, które spowodowały likwidację wielu naturalnych zbiorników wodnych zasilających w okresie suszy rzekę w wodę.
Niekwestionowaną atrakcją wiślanej flotylli jest pchacz-holownik „Hetman”, który w 2011 r. przebudowany został z dużego wojskowego ścigacza wojennego.
Fot. Przemysław Miller