Bogdan Żmijewski
Przeczytałem projekt Strategii Rozwoju Warszawy do roku 2030. Wynika z niego, że wszyscy wkrótce będziemy piękni, młodzi i bogaci. Projekt jest w istocie napisany tak ogólnie, że można by taki tekst sprzedać każdemu miastu jako jego strategię.
Szereg celów brzmi dumnie i światowo, a w istocie jest fikcją literacką niezgodną z kompetencjami prawnymi Miasta, już o braku faktycznych kompetencji do ich realizacji nie wspominając.
Autorzy strategii twierdzą, że gmina będzie uczyć przedsiębiorców biznesu, będzie wprowadzać przedsiębiorstwa i naukowców na rynki i fora zagraniczne. Ciekaw jestem, jak to zrobi? Miasto ma zapewnić warunki do tworzenia, testowania i rozwijania pomysłów biznesowych, naukowych. Twórcom i innowatorom zostanie zapewnione wsparcie informacyjne i doradcze, uławiające weryfikację i rozwijanie pomysłów. Będzie zapewniony dostęp do miejsc ułatwiających inkubowanie, testowanie i rozwijanie pomysłów. Prowadzone będą działania na rzecz ułatwiania akceleracji firm. Wszystko to pięknie brzmi aż dech zapiera, cokolwiek to znaczy.
Gmina ma stworzyć interdyscyplinarną sieć współpracy podmiotów nauki, biznesu, kultury itd. itp. Dzięki Miastu będą rozwijane zdolności mieszkańców do kreatywnego myślenia i rozwiązywania problemów, eksperymentowania, spełniania się w życiu. W tym celu mają powstać i zostać wdrożone miejskie programy edukacyjne w szkołach. Też pięknie brzmi, ale jak to się ma do ustawowych podstaw programowych nie wiadomo.
Miasto Warszawa będzie kształtowało efektywnie funkcjonujące systemy innowacji, co równie przepięknie brzmi. Miasto poprawi także dostęp do wiedzy biznesowej oraz usług doradczych. Będą tworzone warunki do kupowania i sieciowania przedsiębiorstw, czyli monopolizowania rynku (?). Przewidziana jest koordynacja wsparcia przedsiębiorców na poziomie ogólnomiejskim, choć nie istnieją żadne systemy wsparcia przedsiębiorców przez Miasto, bo to nie jest zadanie ustawowe gminy, jak i wiele innych wyżej wymienionych zadań.
Wspierane będzie budownictwo mieszkaniowe przez „inicjatywy rynku mieszkań na długotrwały i bezpieczny wynajem”, choć nie wiem, a nawet nie wyobrażam sobie, jak to będzie czynione, bo nie znam takich przepisów (a jestem z branży).
Promowane będą alternatywne i innowacyjne sposoby zaspokajania potrzeb mieszkaniowych osób o zróżnicowanych dochodach i oczekiwaniach. Domyślam się, że będą to namioty, szałasy, barakowozy lub ekskluzywne przyczepy kempingowe i kampery. I na tym się chyba skończy innowacyjność i alternatywność.
Nie ma w tej Strategii miejsca dla ludzi starych, chorych, niedołężnych, bo jak powiedziałem dotyczy ona pięknych, młodych i bogatych.
Strategia na rok 2030 była tworzona dwa lata. Miasto deklaruje, że od teraz przez kolejne 1-2 lata będą tworzone programy szczegółowe. Potem będą tworzone narzędzia wykonawcze, tj. Studium rozwoju miasta 3-4 lata oraz plany miejscowe, które w Warszawie robi się od 3 do 15 lat, a wtedy będzie już rok 2030.
Koszt wdrożenia Strategii ma wynieść 30,4 mld złotych. Żadnych szczegółowych wyliczeń nie przedstawiono. Nie wspomniano też, jak wzrośnie zadłużenie Miasta z powodu tej Strategii i czy zmieści się ono w ustawowych ramach. Myślę, że się nie zmieści, bo takiego luzu mamy tylko na kilka miliardów złotych.
Jesienią odbędą się wybory samorządowe. Poszczególne partie polityczne wkrótce prezentować będą swoje programy, swoje pomysły na rozwój Warszawy. Zwycięzcy wprowadzą swoją strategię.