Bogdan Żmijewski
Akcje Getin Banku spadają po ujawnieniu afery przez pana Czarneckiego głównego właściciela tego banku. Pan Czarnecki miał zapewne świadomość, że tak się stanie. Nie jest też patriotą i idealistą chcącym walczyć z korupcją. Jest biznesmenem.
Myślę, że się zabezpieczył na wypadek spadku wartości akcji albo gra na giełdzie na spadkach albo ubezpieczył akcje od spadku. Mógł też zgromadzić kapitał i za chwilę wykupi część akcji z rynku, bo staniały. Pan Czarnecki zapewne chce zarobić, a nie dołożyć, bo by był głupi czyniąc inaczej.
Getin Bank jest obecnie w procedurze naprawczej zatwierdzonej przez KNF w kwietniu. Procedura jest realizowana bez uwag KNF i nie jest w upadłości. Upadłość mu nawet nie grozi, chyba że przez działania polityczne.
Pan Czarnecki i prezesi jego banków w ostatnich miesiącach już po nagraniu w marcu rozmowy z prezesem KNF w marcu wielokrotnie spotykał się z pracownikami KNF i prezesem Chrzanowskim w sprawach uzgadniania i realizacji postępowania naprawczego. Plan naprawczy zakładał, że pan Czarnecki dokapitalizuje bank o 1 mld zł tj. bank wyemituje akcje, a on je wykupi. Dopłacił do kapitału już 390 mln od maja do października. Musi dopłacić jeszcze ok. 600 mln zł.
Będzie więc zapewne chciał ograniczyć te koszty. Z uwagi na szum medialny szereg osób wycofuje kapitał z Getin Banku i Idea Banku, czyli zrywa lokaty, a zatem ludzie tracą oprocentowanie, a zarabia bank, czyli Czarnecki. Żeby tym ludziom zwrócić kapitał Getin Bank ma otrzymać od NBP wsparcie finansowe, jeśli mu zabraknie własnych środków by nie utracił płynności. Wsparcie to będzie tanie. Ale na razie wystarczy środków własnych. Bank wcale nie utracił płynności, bo już został i zostanie dokapitalizowany.
Za chwilę akcje Getin Banku wzrosną, bo okaże się, że afera nie ma związku ze stanem finansów banku. Pan Czarnecki wtedy sprzeda drożej akcje, które kupił w momencie spadku ich wartości. Odrobi w ten sposób część tego co musiał wydać na dokapitalizowanie banku. Do tego wszystkiego potrzebna mu była wypowiedź prezesa KNF o bezprawnym zamiarze doprowadzenia do upadłości Getin Banku i przejęciu go za złotówkę według rzekomego planu Zdzisława (Sokala) przedstawiciela prezydenta w KNF i prezesa bankowego funduszu gwarancyjnego.
Podobno nie ma do tego jakichkolwiek podstaw wynikających z obecnej kondycji banku, chyba że są jakieś trupy w szafie. Ale myślę, że rząd nie będzie teraz dążył do upadłości Getin Banku, bo obecnie źle to by się odbiło na wiarygodności naszego państwa w strefach finansowych. Już to co się stało tę wiarygodność wystarczająco podważa i więcej nie potrzeba.
Czy będzie więcej problemów i ściętych głów? Chyba tak. Mówi się o kolejnych taśmach z planem Sokala. Pełnomocnik Czarneckiego mecenas Giertych informuje, że będzie dążył do przesłuchania prezydenta w sprawie afery. Czyli będzie akt drugi jeszcze mocniejszy. Czyli kolejne spadki i wzrosty akcji banku.
Mnie szczególnie zadziwia, że prezes KNF spotyka się z Czarneckim sam bez świadków również ze swojego urzędu i dlaczego go wzywa na rozmowę i dlaczego włącza zagłuszarki na czas rozmowy. Kogo miał by zagłuszać i co chciał zagłuszać? Jakie to tajne informacje z rozmowy mające wpływ na bezpieczeństwo państwa były poruszane. Zaproszony przyszedł sam, bo tak żądał zaproszony. Nie dziwne, że wziął sprzęt do nagrywania. To nie pan Czarnecki proponował coś prezesowi KNF, tylko prezes KNF powiedział Czarneckiemu, że Getin Bank zostanie doprowadzony do upadłości i przejęty za złotówkę. To prezes KNF zaproponował Czarneckiemu zatrudnienie kolegi i nieważne za ile. Zadziwia, że ten kolega już pracuje w radzie nadzorczej innego banku nadzorowanego przez KNF, czy tam też jest układ? To się okaże.
Pytanie, czy będą kolejne taśmy, w tym z rozmowy z prezesem NBP promotorem prezesa KNF Chrzanowskiego. Wszystko jest podszyte rywalizacją o wpływy w PiS pomiędzy Adamem Lipińskim, prezesem NBP i premierem Mateuszem Morawieckim i o kontrolę nad KNF. PiS sprawę próbuje bagatelizować nazywając ją niewłaściwym zachowaniem niektórych osób, a opozycja nagłaśnia jako aferę o skali większej niż afera Rywina.
Mnie przeraża to, że zgodnie z ustawą prezes KNF jest nieodwołalny. A jednak złożył dymisję. Chyba dostał gwarancje, że nic mu nie będzie, a z drugiej strony sam musi mieć gwarancje, że nic mu się nie stanie, bo nie działał sam.
Kpiną jest wypowiedź Glapińskiego, że samodymisja prezesa KNF była wyrazem patriotyzmu. Pan Glapiński powinien raczej przeprosić, że promował takiego studenta, który promuje drugiego miernego prawnika. Jego pracy habilitacyjnej zarzucono plagiat. Miażdżąco krytyczna jest recenzja jego pracy. Negował ją przewodniczący komisji habilitacyjnej. Ale na komisję przyszedł A. Glapiński i habilitację z trudem przegłosowano, bo byłby skandal, gdyż Chrzanowski był już w tym czasie prezesem KNF.
Dziwne, a wręcz szokujące są też inne wypowiedzi Glapińskiego, że sprawy kryzysu i polityki wobec banków zostaną załatwione w łonie partii. A przecież prezes NBP powinien być a-partyjny. To jest kryzys wiarygodności najważniejszych instytucji państwa. To też jest walka części elit PiS z premierem Morawieckim. A Jarosław Kaczyński milczy. Chyba już ma niewiele do powiedzenia. To jest jego porażka.
Upadł plan Glapińskiego budowy zaplecza finansowego PiS-u. A oni zawsze o tym marzyli, bo pieniądz to kwintesencja władzy.