Nowi patroni ulic
Rafał Dajbor
W „Południu” nr 6 z 12 kwietnia 2018 przybliżyliśmy sylwetkę Wojciecha Kilara. Dziś pora na Przemysława Gintrowskiego, który choć komponował muzykę zupełnie inną niż Kilar, także należy do grona twórców ważnych w dziejach polskiej kinematografii. Gintrowski patronuje ulicy, której patronem był wcześniej Wincenty Rzymowski (1883-1950), działacz SD i minister spraw zagranicznych w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej.
Przemysław Gintrowski urodził się 21 grudnia 1951 r. w Stargardzie Szczecińskim, ale już od najwcześniejszych lat związany był z Warszawą. Ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Rejtana, a następnie Politechnikę Warszawską. W okresie „Solidarności”, wraz z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim współtworzył tercet bardów wykonujących zaangażowane, poetyckie pieśni. Jego szorstki, chrapliwy głos zapadał w pamięć. Piosenki śpiewane przez Gintrowskiego można było rozpoznać już po pierwszym słowie. Miał liczne grono słuchaczy i wielbicieli.
Począwszy od 1981 r. Gintrowski zaczął tworzyć muzykę filmową. Muzyka, którą komponował dla kina, mogła zaskoczyć tych, dla których Gintrowski był kimś na kształt „polskiego Wysockiego”, bardem z gitarą. Pisząc dla filmu Gintrowski znacznie rzadziej sięgał po gitarę, częściej zaś po keyboard. Dziwne, że dziś kompozycje Gintrowskiego nie stanowią kanonu polskiej muzyki elektronicznej, bo choć w tej dziedzinie Gintrowski ustępuje być może Markowi Bilińskiemu, czy Władysławowi Komendarkowi, to jego utwory stanowią przykład muzyki gatunku electro naprawdę wysokiej klasy, bez ukłonów w stronę disco czy innych niewyszukanych gatunków muzycznych, w których elektronika pełni ważną funkcję.
Reżyserem, który jako pierwszy współpracował z Gintrowskim był Janusz Zaorski. To Gintrowski skomponował muzykę do filmu „Dziecinne pytania” z 1981 r., a rok później – do wielokrotnie nagradzanej „Matki Królów” z niezapomnianą kreacją Magdy Teresy Wójcik. Gintrowski napisał także muzykę do nakręconego przez Zaorskiego w 1989 r. telewizyjnego filmu „Goryl, czyli ostatnie zadanie…”. Wśród innych twórców filmowych, z którymi Gintrowski współpracował więcej niż raz wymienić trzeba także Wiesława Saniewskiego („Nadzór”, „Sezon na bażanty”, „Dotknięci”), Mirosława Gronowskiego („Weryfikacja”, „Teatrum wiele może tu uczynić”, „Spadek”, „Pięć minut przed gwizdkiem”, serial „Dorastanie”) oraz Macieja Ślesickiego („Tato”, „Show”, „Trzy minuty. 21:37” oraz seriale „13 posterunek” i „13 posterunek 2”).
Bez wątpienia jednak najbardziej znana kompozycja Przemysława Gintrowskiego związana z filmem to muzyka do serialu Stanisława Barei „Zmiennicy”, a zwłaszcza tytułowa piosenka. Niemal każdy potrafi zanucić przynajmniej jej fragment, wielu kinomanów zna jej tekst (autorstwa Jacka Janczarskiego) na pamięć. Zwłaszcza, że jego końcowe słowa brzmiące „coś być musi, do cholery, za zakrętem”, wyśpiewane przez Gintrowskiego z energią, niemal wykrzyczane, powszechnie odczytywane były jako wyraz nadziei na upadek komunizmu i wyjście Polski z dziejowego zakrętu. Dziś, gdy niemal cała twórczość komediowa Stanisława Barei cieszy się statusem filmów i seriali kultowych, kompozycja Gintrowskiego do „Zmienników” cieszy się niesłabnącą popularnością.
Korzystając ze swojego estradowego i scenicznego doświadczenia, Gintrowski niekiedy także występował w filmach jako aktor. Zagrał m.in. „Cieniu” Andrzeja Domalika, „Bluszczu” Hanki Włodarczyk, serialu „Crimen” Laco Adamika, „Historii niemoralnej” Barbary Sass oraz kilku filmach do których także skomponował muzykę.
Zmarł 20 października 2012 roku. Został pochowany na Cmentarzu Wilanowskim.