Rafał Dajbor
W sobotę, 9 czerwca odbyła się wspaniała impreza. Był to Piknik Rodzinno-Sportowy zorganizowany przez Warsaw Bilingual School, Szkołę Podstawową numer 77 im. prof. Władysława Bartoszewskiego. Impreza zgromadziła liczne grono uczniów, rodziców i nauczycieli, którzy wspaniale wspólnie się bawili. Dyrektor szkoły, Dorota Masiak, była bardzo zajęta, doglądając osobiście kolejnych piknikowych wydarzeń. Znalazła jednak czas, by z nami porozmawiać:
– Jesteśmy na imprezie szkolnej, ale nie jesteśmy na terenie szkoły. Proszę powiedzieć gdzie się znajdujemy?
– Znajdujemy się w Ośrodku Okęcie „Tennis Club” przy ul. Radarowej. Ten ośrodek współpracuje z nami od początku istnienia naszej placówki. Udostępnia nam teren na lekcje wychowania fizycznego, a także pozwala zorganizować na swoim terenie nasz Piknik Rodzinno-Sportowy, podczas którego właśnie rozmawiamy.
– Proszę więc opowiedzieć o pikniku. Cóż to za wydarzenie?
– Nasz szkolny piknik to okazja, by wspólnie pobawili się nauczyciele, rodzice i dzieci. To doskonała chwila, by popatrzeć na siebie innym okiem. Dzieci widzą swoich nauczycieli w nieco bardziej rozrywkowym otoczeniu, rodzice zaś mogą poobserwować swoje dzieci podczas zabawy z rówieśnikami. Stoisko wystawił także nasz szkolny wolontariat, który sprzedaje na cel dobroczynny, dla Fundacji „Serce Dziecka”, smakołyki, które robili i nauczyciele, i rodzice z dziećmi. Z kolei nasza kuchnia zorganizowała stoisko, na którym, zupełnie gratis, można spróbować wyborny chłodnik oraz chleb ze smalcem i ogórkiem. Mamy też stoisko, na którym rodzice z Rady Rodziców prowadzą zainicjowany przez siebie konkurs „Owocowe Love”. Dzieci z rodzicami wykonywały desery, a teraz wspólna komisja dzieci, rodziców i nauczycieli wyłoniła spośród nich trzy najlepsze. Zaprzyjaźnione z nami wydawnictwo książek w języku angielskim także ma u nas swój punkt sprzedaży. Każde dziecko dostaje od nas talon, na którym wypisane są nazwy sprawności, dziecko wędruje od stoiska do stoiska, dostaje kolejne pieczątki i z ich kompletem zgłasza się po nagrodę. Jak więc widać – atrakcji nie brakuje.
– Jest też część sportowa.
– Powiedziałabym raczej – sportowo-umysłowa, bo na sali, obok gier typowo ruchowych, są też stoliki, przy których dzieci mogą spróbować swoich sił w różnych łamigłówkach, a także porobić różne ciekawe doświadczenia naukowe, albo na przykład origami.
– Czyli robicie Państwo pewną konkurencję Piknikowi Naukowemu, który trwa właśnie na Stadionie Narodowym.
– Zgadza się, nasza impreza ma podobny charakter, a nawet jest z nami Jan Tuchowski, zaprzyjaźniony pracownik Centrum Nauki Kopernik. Zaprzyjaźniony, bo jest absolwentem naszego Dwujęzycznego Przedszkola Tęczowy Ogród. Nasz piknik to coś zarówno dla ciała, jak i dla umysłu.
– Czy to impreza coroczna?
– Tak. Nasz piknik istnieje od kiedy istnieje szkoła, co oznacza, że za rok, wraz z jubileuszem 10-lecia szkoły odbędzie się także jubileuszowy piknik. Chciałabym przy okazji mocno podkreślić, że piknik jest otwarty. Organizuje go szkoła, ale nie ma żadnych zaproszeń, czy „bramki” przy wejściu. Jesteśmy otwarci na wszystkich chętnych, ogłaszamy nasz piknik w mediach społecznościowych i serdecznie zapraszamy.
– Porozmawiajmy jeszcze o samej szkole. Co oznacza jej dwujęzyczność?
– Oznacza, że część przedmiotów nauczamy dwujęzycznie, w języku polskim i angielskim. Szczególny nacisk kładziemy na nauczanie w języku angielskim przedmiotów matematycznych i przyrodniczych. Rodzice, którzy zdają sobie sprawę z tego, jak ważna w rozwoju każdego dziecka jest dwujęzyczność nauczania, poszukują takich szkół jak nasza. Szkoła otwarta jest dla wszystkich dzieci, ale na wstępie każde dziecko musi przejść test, który wykaże stopień osłuchania się z językiem angielskim. Od razu wyjaśnię – żeby zostać uczniem naszej szkoły nie trzeba w stopniu perfekcyjnym mówić po angielsku. Trzeba jednak ten język rozumieć, chcieć uczyć się i poznawać świat.
– Proszę więc przybliżyć naszym czytelnikom nieco bardziej szczegółowo zasady rekrutacji.
– Dziecko, które przychodzi do nas do klasy pierwszej – jest sprawdzane właśnie pod kątem osłuchania z językiem angielskim – my to nazywamy osadzeniem w języku – i reagowania na niego. Zaczynamy więc uczyć dzieci, które miały już dotychczas jakiś kontakt z językiem angielskim, uczyły się go i poznawały świat w tym języku. Jednak rekrutacja do naszej szkoły trwa przez cały rok. Każdy rodzic może w dowolnym momencie roku szkolnego, na dowolnym etapie życia ucznia wypisać go ze szkoły, do której aktualnie uczęszcza i zapisać go do nas. Jednak wtedy dziecko musi już mieć opanowany język angielski na takim etapie, na jakim mają go opanowany uczniowie klasy, do której dane dziecko dołącza. Określamy to za pomocą testów. Oczywiście uczymy także innych języków obcych – hiszpańskiego, niemieckiego i francuskiego. Te jednak nie są językami wykładowymi.
– Powiedziała Pani, że swoje dzieci do szkoły zgłaszają rodzice mający świadomość tego, jak ważne jest w rozwoju dziecka nauczanie dwujęzyczne. Na czym ta ważność polega?
– Mówiąc najprościej – dzieci uczące się świata i życia od razu w dwóch językach o wiele szybciej i sprawniej rozwijają się intelektualnie. Jest to rzecz stwierdzona naukowo. Co ciekawe – choć nauka języka obcego powszechnie uważana jest za humanistyczny rodzaj edukacji, to dowiedziono, że dwujęzyczne nauczanie doskonale rozwija matematycznie. I odwrotnie – to nie humaniści, a właśnie umysły ścisłe są znacznie bardziej podatne na szybkie opanowanie języka obcego. Moim zdaniem dwujęzyczność to naprawdę znakomity sposób na prawidłowy i szybki rozwój intelektualny dziecka. Zapraszamy więc wszystkich rodziców, którzy naprawdę mają na celu nowoczesną edukację ich dziecka i chcą w nią zainwestować.
Dziękując za rozmowę Pani Dyrektor, zwróciliśmy jednocześnie uwagę na wspomniany przez nią szkolny wolontariat, którego smakowicie pachnące stoisko udowodniało, że pomaganiem innym to nie męczący obowiązek, ale prawdziwa przyjemność. Nierzadko przyjemność wręcz słodka! Na rozmowę z „Południem” zgodziła się także jedna z opiekunek wolontariatu, Anna Chomicz:
– Od kiedy w Warsaw Bilingual School działa Klub Wolontariatu?
– Pojawił się wraz ze mną. To moja inicjatywa. Pracuję w WBC jako szkolny pedagog od września zeszłego roku. Obecnie Klub Wolontariatu współprowadzę wraz z drugą opiekunką, Elżbietą Lubomirską.
– Domyślam się, że ideą przyświecającą jego założeniu była chęć nauczenia dzieci tego, że – mówiąc może nieco sloganowo – po prostu warto pomagać?
– Moim założeniem było uwrażliwienie uczniów na drugiego człowieka, a także na los zwierząt, bo im także pomagamy. Chcę uczyć empatii do ludzi, niejednokrotnie starszych, ale także rówieśników naszych uczniów poszkodowanych przez los, chorych, nieradzących sobie z życiem tak dobrze, jak inni. Jako pedagog uważam, że taka działalność, oprócz oczywiście korzyści, które przynosi tym, którzy otrzymują pomoc, ma także swój niezwykle ważny w kształtowaniu młodego człowieka wymiar wychowawczy. Po prostu uczy wrażliwości na los kogoś innego, niż ja sam.
– A czy uczniowie chętnie działają jako wolontariusze?
– Bardzo chętnie. Klub Wolontariatu był w założeniu dla klas 4-7, ale gdy organizujemy jakąś konkretną akcję, w jego działalność włączamy wszystkich uczniów, a także nauczycieli i rodziców. W tym roku na około sześćdziesięcioro dzieci zgłosiło się czterdzieścioro, czyli większość. Oczywiście, jak to zawsze bywa, część zrezygnowała, bo wolontariat pochłania jednak nieco czasu, a nie każde dziecko z różnych powodów ma ten czas. Mamy jednak w tej chwili trzydzieścioro wolontariuszy. To naprawdę dużo!
– Jak w praktyce wygląda działalność Wolontariatu?
– Prowadzimy bardzo różne działania. Na samym początku założyliśmy sobie, że w każdym miesiącu odbywa się jedna akcja. Czasem zbieramy dary w porozumieniu z jakąś instytucją, która jest wtedy odbiorcą tych darów. Robimy wtedy ulotki, plakaty, ogłaszamy się też w mediach społecznościowych. W tym roku zebraliśmy książki dla dzieci z Kazachstanu, koce i ręczniki, które trafiły do schroniska dla zwierząt przy ulicy Paluch znanego jako Schronisko Na Paluchu, zorganizowaliśmy też akcję zbierania ubrań dla Domu Samotnej Matki i Dziecka oraz akcję promocji psów do adopcji. Jak na niepełny rok działania – naprawdę było tego niemało. A na dzisiejszym pikniku sprzedajemy różne pyszności dla Fundacji Serce Dziecka. Sama piekłam od rana słodkości na sprzedaż! To już trzecia w tym roku akcja sprzedaży wyrobów własnych. Za pozyskane pieniądze zrobiliśmy świąteczne paczki dla dzieci z Fundacji Serce Dziecka, wsparliśmy ciężko chorego Jędrka oraz Natalię, która w wypadku we wrześniu straciła rodziców. Zależy nam na tym, aby dzieci i dorośli zaangażowali w to działanie własny czas i pracę. Na takiej samej zasadzie sprzedawaliśmy na cele dobroczynne wyroby rękodzielnicze, były to ozdoby bożonarodzeniowe.
– Przyszłość szkolnego wolontariatu wygląda zatem obiecująco!
– Widzę przed nim wręcz świetlaną przyszłość, ponieważ już na starcie było mnóstwo chętnych. Mamy w planach także wystawienie przedstawień teatralnych, żeby zaprezentować je w Domu Samotnej Matki i Dziecka na Pradze, z którym współpracujemy. Planujemy też koncert charytatywny. Pomysłów na kolejne akcje nie zabraknie, bo czerpiemy je od dzieci i rodziców, którzy bardzo często doskonale wiedzą komu w najbliższej okolicy trzeba pomóc. Jestem pewna, że nasza działalność przyniesie wiele dobrego i tym, którym pomagamy i naszym uczniom.
Piknik był udany, uczniowie, rodzice i nauczyciele – bardzo zadowoleni, choć zmęczeni, bo sobota 9 czerwca była akurat wyjątkowo upalnym dniem. Wszyscy jednak bawili się doskonale. Już za rok 10-lecie szkoły i dziesiąty już szkolny piknik. Już teraz obiecujemy czytelnikom „Południa” relację z tego jubileuszu.
Rafał Dajbor