Bogdan Żmijewski
Patryk Jaki, pragnący być Prezydentem Warszawy, spotkał się 15 czerwca na Torwarze z przedstawicielami warszawskich klubów sportowych. W pierwszych słowach oświadczył, że da 100 mln zł więcej na sport niż Hanna Gronkiewicz-Waltz. Nie wiedział jeszcze na co i czy tyle potrzeba, a już deklarował. Szybki gość. Powiedział, że dlatego się spotyka z aktywem sportowym, bo nie zna sytuacji sportu w Warszawie. Po wysłuchaniu przedstawicieli klubów stwierdził, że jest gorzej niż myślał, choć uzyskanych informacji nie zweryfikował. Przychodząc na spotkanie nawet nie przeczytał budżetu miasta i – jak sam przyznał – uchwały m.st. Warszawy o sporcie jedynie przekartkował.
Zaproponował, by spółki miejskie partycypowały w finansowaniu sportu, ale nie wiedział, że kondycja tych spółek jest słaba. Wszystkie one w 2018 r. wpłacą do budżetu 1,9 mln zł, a na sport potrzeba kilku milionów. W trakcie dyskusji powiedział też, że inne gminy w Polsce wydają na sport więcej, co jest możliwe, ale nie podał dowodów. A ja tak łatwowierny nie jestem.
Zadeklarował, że zwiększy możliwość dostępu do miejskich obiektów sportowych przez obniżenie cen usług. A przecież dotacje do obiektów wynoszą 17 mln zł. Przedłuży godziny ich funkcjonowania na całą noc. To będzie kosztowało kilkadziesiąt milionów, bo to dodatkowe zmiany w pracy i dodatki za godziny nocne.
Oświadczył, że jak będzie wybrany, to będzie budował nowe obiekty i remontował stare. Ale na to nie wystarczy te zadeklarowane 100 mln zł , bo tylko żeby zrealizować zespół sportowy na Skrze trzeba ok. 600 mln złotych, a ile potrzeba na Warszawiankę, Spójnię, Gwardię? Gdzieś około 1 – 2 mld zł ? Skąd to wziąć nie powiedział. Jeśli na coś daje się więcej, to na coś innego będzie mniej, bo budżet miasta nie jest z gumy. Na co będzie mniej nie powiedział. Może intencje ma dobre, ale profesjonalizmu w tym brak. Sam zapał nie wystarczy.