Jerzy Budzyn
Od lat jesteśmy świadkami bezpardonowej walki w naszej polityce. Uważam, że powodem tej partyjnej przepychanki nie są idee ani chęć realizacji własnego programu. Prawicowy PiS jest partią populistyczną, co na prawicy europejskiej nie jest niczym nowym, ale gospodarczo i społecznie jest socjalistyczny. Dla odmiany lewicowe SLD, czy wręcz lewacka Partia Razem są społecznie czuli jedynie w warstwie obyczajowej, ale już w kwestiach gospodarczych wrażliwość lewicowa zanika.
Istnienie systemu partyjnego nie jest złem samym w sobie. Po zmianie ustrojowej 89 roku przynależność partyjna była oczekiwana. To nowo powstające partie miały być rdzeniem rodzącej się demokracji. Komitety Obywatelskie były alternatywą, niestety wtedy niedocenioną. No, ale również my wszyscy byliśmy wtedy „pijani” naszą wolnością, uważaliśmy, że ją wywalczyliśmy i na pewno jej nie oddamy. Tymczasem wybory po wyborach ta obywatelska wolność była nam przez partie odbierana i dzisiaj nie jesteśmy podmiotem naszych wolności, ale jedynie przedmiotem działalności partii politycznych. Partie nie potrafią jeszcze dzisiaj zagwarantować wyniku głosowania, ale to one decydują o tym, na co głosować możemy. Taka sytuacja nie jest komfortowa dla wszystkich.
To właśnie taki system – wbrew pozorom – pozwala na stworzenie namiastki stabilności życiowej, bo daje możliwości działania w ramach jakiegoś planu gospodarczego. Oceną tego planu zajmujemy się raz na cztery lata. Ale nie wszyscy. Zajmują się nim tylko ci, którzy wierzą, że ich głos się liczy oraz ci, którzy żadnych zmian nie oczekują. Pierwsi, bo szukają pozytywnych zmian, drudzy, bo przeciwko zmianom głosują. Niedobrze, że Komitety Obywatelskie do końca nie odegrały swojej roli w budowie demokratycznej Polski. Partie odebrały nam Państwo, zasadniczo odebrały Samorządy. Dopiero wybory w 2014 roku zmieniły partyjne status quo w naszej polityce samorządowej. Komitety wyborców, stowarzyszenia mieszkańców oraz aktywiści miejscy odegrali większą rolę i mają radnych. Dzisiaj jesteśmy znużeni partiami, ich ciągłymi kłótniami, i to nie zależnie czy koalicji z opozycją, czy opozycji z opozycją, o wszystko, o każde zachowanie, decyzję czy też zaniechanie. Bez żadnego umiaru, nie istnieją racja stanu, ani zwykła przyzwoitość. Nasz sprzeciw przeciwko temu to właśnie jest siła napędowa na nowo rodzącej się obywatelskości.
Bo chodzi o to, aby nasze małe ojczyzny od tej plagi partyjności uwolnić. W tej sprawie wszystko zależy od nas samych. Od naszych chęci, zaangażowania i poziomu wyobraźni. Te trzy cechy są niezbędne, aby można było realizować idee społeczeństwa obywatelskiego. Potrzeba, aby powstawały obywatelskie programy wyborcze, niezbędne jest nasze zaangażowanie, żeby wybory wygrywać, i trzeba mieć wyobraźnię, aby widzieć Polskę Samorządową podzieloną na kandydatów partyjnych i bezpartyjnych.
I na koniec. Ilu jest partyjnych działaczy w Polsce – 200, 300 no góra 500 tys. osób. A ilu jest wyborców – 25 mln? Ta partyjna mniejszość, bezwzględnie zawłaszczyła naszą obywatelską większość. I temu właśnie musimy się przeciwstawić.