Ursynowska wierzba
Piotr Janowski
W sierpniu br. podczas przeglądu stanu drzew na osiedlach pracownicy SMB „Jary” zwrócili uwagę na fatalny stan wierzby przy Domu Sztuki. Specjalista stwierdził: Na drzewie występują liczne owocniki grzyba z rodzaju czyreń świadczącego o białej zgniliznie drewna. To jedna z najpoważniejszych wad drewna, gdyż bardzo osłabia jego właściwości mechaniczne.
W tej sytuacji Zarząd Spółdzielni podjął dwukierunkowe działania – zlecił dokładne badania drzewa i zgodnie z wymogami prawa poinformował mieszkańców o zamiarze zwrócenia się o zgodę na wycięcie drzewa. W komunikacie do mieszkańców na stronie SMB Jary poinformowaliśmy: jeżeli z ekspertyz okaże się że drzewa nie da się uratować staniemy przed dylematem – ryzykować że drzewo stojące obok przejścia do metra przewróci się i kogoś porani, czy też wyciąć.
Niestety – badania przeprowadzone przez biegłego sądowego przy użyciu metody ultradźwiękowej potwierdziły, że drzewo jest zniszczone, ponad 2/3 przekroju pnia jest spróchniałe. Zabójczymi dla drewna grzybami zaatakowane są korzenie, pień i konary drzewa. Potwierdziło się, że zielona korona nie jest wyznacznikiem zdrowia drzewa, o czym mieszkańcy mogą nie wiedzieć. Gdy kolejnego poranka, pod naporem wiatru jeden z mniejszych konarów uległ ułamaniu, aby ograniczyć ryzyko upadku kolejnych konarów na przechodniów najbliższe otoczenie drzewa zostało wygrodzone, wyznaczono możliwość przejść innymi drogami. Zarząd złożył do Urzędu Dzielnicy wniosek o zgodę na wycinkę drzewa.
W internetowych dyskusjach pojawiły się szybko osoby wiedzące lepiej, przekonane do swoich racji. Wiedza tych osób kończy się na kilku wpisach na forum. Najciekawszym argumentem samozwańczych obrońców jest, jak dotąd, ten, iż W USA automaty do napojów zabijają więcej ludzi niż rekiny – a jakoś nikt w automacie do napojów nie widzi rekina (jako odpowiedź na wspomnienie o dziecku, które półtora miesiąca temu zginęło na Pradze przywalone zielonym, spróchniałym konarem).
Tu dochodzimy właśnie do odpowiedzialności za czyny. Zarządca nieruchomości nie może akceptować zagrożenia dla mieszkańców oraz ich mienia. Codziennie przechodzą w tym miejscu tysiące ludzi do i ze stacji metra Ursynów. Czy należy dopuścić ryzyko iż komuś stanie się krzywda – czy raczej z pełnym poszanowaniem prawa dążyć do zapewnienia bezpieczeństwa przechodniom? Czy rozsądny zarządca powinien akceptować ryzyko życia mieszkańców ?
Warszawską zieleń należy chronić i pielęgnować. Trzeba to robić nie dla spełnienia widzimisię kogokolwiek, ale po to, by zapewnić mieszkańcom zdrowe życie. Nie tylko dziś, ale również za rok, dziesięć i pięćdziesiąt. Osiedla powstałe na dawnych polach uprawnych przez lata były betonowymi pustyniami. Jedynie na niektórych dawnych miedzach pozostały drzewa – tu dąb, 300 m dalej wierzba, kilometr dalej kilka drzew wiśni w dawnym przydomowym ogródku. Przez różne aktywności, najczęściej sąsiedzkie, między budynkami pojawiły się kolejne drzewa. Sporo z nich to świerki – wysadzone do ziemi po świętach. Dziś po 30-40 latach wiele z tych drzew jest wyższych od budynków przy których stoją, co gorsza, często uniemożliwiają strażakom prowadzenie akcji ratunkowej. Niektóre z drzew dożywają kresu swojego życia. Nadszedł czas, aby planować zieleń na przyszłość – dla naszych dzieci i wnuków. Kontrola stanu drzew, reakcja na choroby, ale również planowanie – myślenie, jak to miejsce powinno wyglądać za lat wiele, to też odpowiedzialność za najbliższą okolicę.