czwartek, 5 grudnia

Czy na spółdzielczym Służewcu możliwy jest wyższy standard zamieszkania?

Google+ Pinterest LinkedIn Tumblr +

Poniżej publikuję list do „Południa” nadesłany przez Ewę Górską. Z uwagi na wątpliwości co do słuszności jej opinii a także z uwagi na zasadę rzetelności dziennikarskiej zwróciliśmy się do Marii Gołębiowskiej, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Służewiec” o zajęcie stanowiska. Taki ogląd sprawy okazuje się pomocny w wyrobieniu stanowiska. Czytelnikowi przedstawiamy obie wypowiedzi oraz komentarz dziennikarza.

Ewa Górska: Mam przed sobą Pana felieton dotyczący marszu-protestu przeciwko likwidacji bazarku przy ul. Gotarda. Ta walka trwa – piszemy, protestujemy, ale dopiero 28 bm. zwołamy nasze Walne Zebranie, na którym postaramy się zaradzić złu. Musimy oddalić obecny Zarząd SM, który na miejscu bazaru chce postawić czternasto- piętrowy gmach – innego wyjścia nie ma. Oni chcą tego dla korzyści deweloperskich jak mówi pani prezes SM. My wszyscy oczywiście jesteśmy przeciw – kto przy zdrowych zmysłach pozbawia się zaopatrzenia blisko domu! Tym bardziej, że nowej lokalizacji nie ma: jedźcie sobie po ziemniaki na Puławską i Odyńca! – mówią projektodawcy. A rozwiązanie z wysokościowcem ma jeszcze inne wady: gmaszysko zabrałoby nam podmuchy wiatru znad Kabatów, co przy zanieczyszczeniu osiedla spalinami ma znaczenie. Marzenia pani prezes nie biorą się znikąd. Są kompatybilne z działaniami Mordoru odnośnie parkingów i podporządkowaniu osiedla tym celom. Ten budynek byłby ich przyczółkiem: przecież za jakieś pieniądze trzeba by go postawić. To byłaby forpoczta, skolonizować resztę nie byłoby już trudno. Taki akt inwazji nie udał się na razie z „bunkrem” przy ul. Orzyckiej.

A bazarek? Od czasu marszu protestacyjnego jego po prostu nie ma. To własność Spółdzielni, ale jego „bezpańskość” bije po oczach. To ruina! Wykrzywione chodniki, stragany wymagające remontu. Ten remont kupcy chcą wykonać sami, ale musieliby z kimś podpisać umowę. – Z kim, skoro Zarząd już liczy zyski developerskie z hipotetycznego budynku! Zarząd, który zresztą także święty nie jest. Od lat domagamy się remontu przejścia przez ulicę Orzycką i tzw. „przedeptu” do przystanków autobusowych, remontu jezdni zalewanej wodą po kolana. Studzienki zawsze są niedrożne i ta woda spływa do piwnic budynku Orzycka 10 i stoi tam od lat! Oczywiście, taki remont nie leży w gestii Spółdzielni, ale ma ona obowiązek spowodować potrzebne działania, przede wszystkim w zakresie bezpieczeństwa zdrowotnego i sanitarnego mieszkańców.

Ale pani prezes stawia nowe domy przy Bełdan nie zwracając uwagi na te i inne „drobiazgi”. M.in. wady technologiczne budynków pozyskanych kiedyś od miasta jako prototypy. Wady horrendalne, jak „cofająca się” kanalizacja i brak urządzeń przeciwpożarowych. Są jeszcze nowsze zaniedbania, tzw. „przekręty”, dotyczące partycypacji, czy tylko braku nadzoru, jak remont balkonów z uszczupleniem ich powierzchni o 45 cm (razy ilość balkonów). Jak niedawna wymiana liczników ciepłej i zimnej wody: wystarczyło wykręcić stary licznik i wkręcić nowy, zawory są standardowe, ale instalatorzy burzyli całe ściany i wyciągali przewody. Jeszcze jednym wcale nie najmniejszym grzechem jest zaniedbanie osłon przeciwakustycznych przy Rzymowskiego: rośnie nam następne pokolenie głuchych. Pani prezes się nie podobają, dają nieciekawy widok z okna jak mówi. Takie są niedociągnięcia Zarządu. Pora mu podziękować za lata współpracy. I – nowymi siłami – powstrzymać budowę molocha.

Ewa Górska

Maria Gołębiowska: W nawiązaniu do artykułu, w którym Pani Ewa Górska wypowiada się na temat działań Spółdzielni Mieszkaniowej „Służewiec”, informuję, że Zarząd w ubiegłym roku na Walnym Zgromadzeniu członków proponował podjęcie prac inwestycyjnych, aby spółdzielcy mogli otrzymać wypracowane przez Spółdzielnię, znaczące środki finansowe z zysku z inwestycji. Propozycje te były podane również w trosce o panią Ewę Górską, aby mogła – jako członek Spółdzielni –  skorzystać z wypracowanego zysku.
Nie było nigdy zamiaru pozbawiać pani Ewy, ani nikogo innego zaopatrzenia znajdującego się blisko domu. Wręcz przeciwnie, gdyby zrealizowana została nasza propozycja, gdyby Miasto wybudowało parking z targowiskiem na parterze, z dostępem do dużej ilości miejsc postojowych (darmowych dla klientów) zaopatrzenie miałaby Pani o wiele bogatsze i  jeszcze bliżej domu. Ale pani się nie zgodziła. Dlaczego? Dlaczego nie chciała Pani też poprawić warunków pracy kupcom? Przecież obecni kupcy, stawiając nowe pawilony, musieliby wyłożyć własne, spore pieniądze, a tak mieliby szansę na nowe, przyzwoite warunki pracy na targowisku wybudowanym przez ZTM. Kupcy chcieli takiej zmiany, co potwierdzili złożeniem prośby do Rady Dzielnicy Mokotów. Projektodawcy (ZTM) nigdy nie mówili, aby mieszkańcy tego rejonu Służewca jeździli po ziemniaki na Puławską albo na Odyńca.

Co do zabrania powietrza przez gmaszysko – przewietrzanie tego rejonu miasta odbywa się wzdłuż ciągu komunikacyjnego ulicy Rzymowskiego, ponieważ wiatry są na linii wschód – zachód. Nie ma wiatrów od Kabat.

Pani Ewo, ja czegoś nie rozumiem w kwestii dotyczącej, jak Pani to nazywa, Mordoru. Przecież biurowców nie buduje się na kółkach i one tu nie przyjadą! Natomiast bardzo celne jest pani spojrzenie na całe targowisko. Część bazarku, od strony ulicy Gotarda położona jest na gruntach miejskich i do ich stanu nie będę się odnosić. W dalszej części budki położone są na gruncie Spółdzielni.  Ma pani rację, że jest to już prawie ruina. Dlatego proponowaliśmy inwestycję. A co do remontu… Stragany (jak pani to nazywa) są własnością kupców, postawili je na gruncie wydzierżawionym od Spółdzielni.  Jeżeli chcą je remontować, mogą podpisać umowę według własnej woli, z kim chcą.  Inna sprawa jest z pawilonem, ale pani o tym nie pisze. Myli się pani co kosztu utrzymania bazarku. Gdyby, nie daj Boże, ale to i tak nastąpi za jakiś czas, nadzór budowlany zamknął nam „te ruiny” i zażądał ich rozebrania, to trzeba będzie rozebrać. A za teren płacić wieczyste użytkowanie. Z czyich pieniędzy? Czy będzie pani chciała obciążyć pozostałych członków Spółdzielni,
a sama nie będzie płacić?

Pani Ewo! Spółdzielnia nie ma swoich ulic. Nie mamy też funduszy na ich remont. Piszemy do Miasta i prosimy o remonty, a Miasto wykonuje remonty według swoich założeń i planów. Chodniki są częścią drogi. Tu chyba Rada Osiedla, jako organ pomocniczy Rady Dzielnicy powinna nad tym czuwać, a wykazała się według pani informacji nieskutecznością.

Nieprawdą jest Pani informacja o zalewaniu piwnic w budynku Orzycka 10. Czy pani była kiedyś w tej piwnicy?  Składała pani już podobne doniesienia do Inspekcji Nadzoru Budowlanego,  który w całości Decyzją nr IIOT/444/2016 umorzył postępowanie w tej sprawie. Inspektor PINB napisał wprost w swojej decyzji, że nie stwierdził nieprawidłowości czy też istnienia jakiegokolwiek zagrożenia bezpieczeństwa  ludzi i mienia, a Spółdzielnia wywiązuje się z obowiązków zarządcy budynku. Radzę pani zajrzeć do tej piwnicy i przestać angażować czas i pieniądze ludzi na wyjaśnianie bezpodstawnych oskarżeń. Odnośnie ochrony przeciwpożarowej budynku – z pani inicjatywy Straż Pożarna przeprowadziła kontrolę budynku w 2018 roku. Straż wydała decyzje, co należy robić. Decyzje te zostaną wykonane w terminie do końca 2020 roku. Szacujemy, że ich realizacja może kosztować około 250 000 zł. Z tego też powodu została podniesiona opłata na Fundusz remontowy dla wszystkich mieszkańców budynku Orzycka 10. W momencie oddania budynku do użytkowania budynek spełniał wszystkie wymagane normy i nie można teraz opowiadać ludziom, że miał „horrendalne wady”. Gdyby tak było, nie otrzymałby pozwolenia na użytkowanie.

Narzekanie na „uszczuplenie o 45 cm balkonów (razy ilość balkonów)” i nazywanie tego „przekrętami” jest kuriozalne. Dział techniczny wyjaśnia, że w czasie ocieplania budynku ok. dwadzieścia lat temu dołożone zostały do elewacji warstwy styropianu, które może wizualnie
z zewnątrz zmniejszyły powierzchnię balkonu. Styropian kładziony był na ścianie, z jednej
i drugiej strony balkonu i nie uszczuplił jego powierzchni. Balkony są takie same, jakie były od początku.
Pani Ewo, jeśli idzie o ochrony akustyczne przy ulicy Rzymowskiego – ja się w tej sprawie nie wypowiadałam, a więc proszę mi nie przypisywać słów, których nie wypowiedziałam. Spółdzielnia nie odpowiada za decyzje i prace podmiotów zewnętrznych.

Proszę Panią o zaprzestanie działań, w których podrywa Pani mój autorytet i podważa zaufanie, konieczne również do działania m. in. w Pani interesie.

Maria Gołębiowska

Komentarz

Po lekturze obu wypowiedzi odniosłem wrażenie, że każda z pań mówi o innej spółdzielni, o innym osiedlu. Namawiam do wzajemnego zrozumienia się w interesie ogółu mieszkańców. Funkcjonowanie SM „Służewiec” obserwuję od chwili jej wyodrębnienia się z SM „Mokotów”. Wiele dobrego dla spółdzielców zrobili byli prezesi Andrzej Szuliński i Jan Bondyra. Nie znalazłem niczego co zasługiwałoby na postawienie zarzutu obecnemu Zarządowi Spółdzielni.

Wiem, że coraz bliżej jest do zakończenia prac budowlanych przy wznoszeniu domów pomiędzy ul. Bełdan a ul. Modzelewskiego. Zostały zawarte umowy na zakup ponad 90 procent mieszkań. Podczas najbliższego Walnego Zgromadzenia spółdzielcy zdecydują na co Spółdzielnia przeznaczy zysk szacowany na 19 – 20 mln zł. Gdyby w 2018 r. Walne zaakceptowało propozycje inwestycji w miejscu po niszczejącym blaszaku, z którego wyprowadził się Dom Kultury „Kadr” to w przyszłości spółdzielcy mieliby możliwość dzielenia kolejnych zysków a ponadto bazar otrzymałby przyzwoity standard. Przybyłoby też miejsc parkingowych. Nie wykluczone, że gdy nadzór budowlany nakaże rozbiórkę blaszaka z uwagi na jego stan techniczny to zapłacą za to spółdzielcy. Wówczas bazar zniknie. To tak jakby na złość mamie dziecko chciało odmrozić sobie uszy. Dlaczego tak się stało? Na ubiegłoroczne Walne przyszły osoby nie będące członkami Spółdzielni i –  posługując się pełnomocnictwami spółdzielców nie dostrzegających swojej krzywdy – wprowadziły zebranych w błąd.

Moim zdaniem Ewa Górska zawierzyła osobom, które nie mają interesu w tym by dzięki rozumnemu wykorzystaniu zysków wzrastał standard zamieszkania bez wydawania dodatkowych pieniędzy z portfeli mieszkańców.

Mordor nie będzie się już rozrastał co wynika z myślenia ekonomicznego inwestorów. Na jego terenie powstawać będą innego rodzaju obiekty: hotele i budynki mieszkalne. Obawy o parkowanie pracowników Mordoru w ewentualnym komunalnym garażowcu na terenie Służewca są nieuzasadnione.

Przypomnę, że przed laty doprowadziłem do tego, że powstały dwa urzędy pocztowe: jeden przy ul. Bełdan i drugi wewnątrz ówczesnego Mordoru. Skoczyły się dramatycznie długie kolejki do okienka. Czy wobec tego dziennikarz, który nie mieszka na Służewcu, zasługuje na miarę wiarygodnego?

Andrzej Rogiński

Na jednym zdjęciu widzimy zapuszczone miejsce do parkowania a na drugim aktualne zdjęcie budynków, które są nadzieja dla spółdzielców.

Fot. Andrzej Rogiński

Udostępnij

About Author