Najazd zbrojny na Ukrainę oznacza nie tylko krwawe walki, ale też dramat milionów ludzi. Okrucieństwo rosyjskiego najeźdźcy sprawiło, że wielu mieszkańców Ukrainy opuściło granice własnego kraju. Odpowiedź Polaków była natychmiastowa.
Zaangażowanie okazało się imponujące. Dziś nie ma miejscowości, w której nie działałby ośrodek pomocy dla uchodźców. Jednym z wielu takich miejsc jest punkt usytuowany w CRS Bielany. Chcąc stworzyć miejsce, w którym uchodźcy będą mogli się zatrzymać zaadoptowano do tego celu halę sportową przy ulicy Lindego. Jest w niej 250 miejsc noclegowych. Zaglądamy do środka. Wśród uchodźców przeważają kobiety i dzieci. Przyjechali z różnych stron. Jedni opuścili ostrzeliwany regularnie Charków, inni dotarli z opierającego się dzielnie Mariupola. W sumie nie brakuje jednak mieszkańców z różnych miast, rozrzuconych po całej Ukrainie. Wojna przecież nie daje gwarancji, że kogoś ominie. Niektórym towarzyszą domowe zwierzęta.
Jak trafiają tu uchodźcy? Najkrócej mówiąc są kierowani przez Służbę Dyżurną Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Na miejscu czekają na nich woluntariusze. Są w różnym wieku. Wśród nich są mieszkańcy Bielan, ale również młodzież szkolna. Każdego dnia przychodzą pomagać też harcerze.
– Bez woluntariuszy trudno byłoby zorganizować dobrze działający punkt – mówi wkładający w pomoc uchodźcom całe serce Grzegorz Pietruczuk, burmistrz Dzielnicy Bielany. – Jestem naprawdę wdzięczny tym wszystkim ludziom, którzy oddają tak wiele innym.
Aktywność wolontariuszy widać na każdym kroku. Segregują produkty przyniesione przez darczyńców. Przekazują uchodźcom najważniejsze informacje, doprowadzają na posiłki i wyjaśniają jak załatwić podstawowe sprawy. Można też zauważyć wolontariuszy bawiących się z dziećmi w specjalnie wydzielonym w hali sportowej miejscu, a także kilku zmieniających pościel i przygotowujących miejsce dla tych, którzy dopiero dojadą. Są zmęczeni, ale starają się tego nie okazywać. Cały czas są w kontakcie z uchodźcami i pozostają otwarci na każdy sygnał o potrzebach zgłaszany przez uchodźców. Nie jest to łatwe. Do punktu noclegowego trafiają przecież ludzie w różnym wieku i o różnych doświadczeniach z przeszłości. Z każdym trzeba nawiązać kontakt i znaleźć nić porozumienia.
Nie do przecenienia jest także zaangażowanie pracowników CRS Bielany. Poza godzinami pracy włączają się w działania wolontariatu. Są dni, gdy w punkcie noclegowym przy ulicy Lindego spędzają kilkanaście godzin. Na zmianę, przez całą dobę, dyżurują jako koordynatorzy całej działalności punku. Anna Szymczak-Gałkowska, dyrektor CRS Bielany spędza tu tyle czasu, że postronny obserwator mógłby odnieść wrażenie, że punkt noclegowy traktuje jak drugi dom.
W CRS Bielany spotkać można również tłumaczy. Są oni praktycznie oblegani przez cały czas i na brak pracy nie narzekają. Do dyspozycji uchodźców w określonych godzinach jest również pielęgniarka, ratownik medyczny bądź lekarz. Czuć również wsparcie samorządu dzielnicowego i warszawskiego. Na korytarzach stoją skrzynie z odzieżą i innymi produktami.
Osoby goszczące w CRS Bielany mają różne plany dotyczące swojej przyszłości. Ci, którzy mają do kogo jechać, dość szybko opuszczają ośrodek. Udają się do bliskich przybyłych do Polski jeszcze przed wybuchem wojny. Inni chcą wyjechać do innych krajów. Woluntariusze tłumaczą im jak można to zrobić. Jeszcze inni poszukują miejsc stałego zakwaterowania i pracy. Są też tacy, którzy liczą, że wojna skończy się szybko i wrócą do normalnego życia. Zanim jednak wyjadą i znajdą dla siebie nowe miejsce przebywają pod opieką w punkcie noclegowym przy ulicy Lindego.
Chcąc stworzyć chwilę zapomnienia o trwającej wojnie i wywołać uśmiech na twarzach dzieci organizowane są różne wydarzenia i konkursy. W CRS Bielany odbył m.in. pokaz z inicjatywy Fundacji Payasas Sin Fronteras z Hiszpanii. Dzieci z Ukrainy miały okazję oglądać zawodowych artystów i artystki. Byli to klauni, akrobaci i muzycy, którzy jako wolontariusze występują dla społeczności z miejsc dotkniętych konfliktami zbrojnymi, wojną i klęskami żywiołowymi. W CRS Bielany pojawiła się też znana w dzielnicy z interesujących inicjatyw Trzecia Strefa. Aktywiści z Trzeciej Strefy przywieźli z sobą małe zwierzątka i prowadzili ciekawe rozmowy o przyrodzie. Sprawiło to sporo radości dzieciom przebywającym w punkcie noclegowym. Ostatnio w punkcie gościli również przedstawiciele Fundacji Świętego Mikołaja. Wraz z burmistrzem Dzielnicy Bielany i Dyrektorem CRS Bielany rozdawali dzieciom paczki z upominkami. O dobry nastrój wszystkich uczestników zadbała maskotka Marshalla, postać z kreskówki Psi Patrol. Burmistrz Grzegorz Pietruczuk otrzymał wówczas od dzieci niezwykły prezent w postaci rysunków z podziękowaniami.
Pracownicy CRS Bielany podkreślają wyjątkowy klimat panujący w punkcie noclegowym. Tworzy go wielu wyjątkowych ludzi i organizacji społecznych, oddających swój prywatny czas i serce potrzebującym dziś ich pomocy najbardziej.
Władysław Adamski