Piotr Janowski
Takie to czasy, że symbole przemijają. Do rozbiórki poszedł Universal Jerozolimskie 44, megablok przy Świętokrzyskiej, a nawet hotel Mercure przy Jana Pawła. A przecież wielu z nas pamięta, jak te budynki powstawały.
Niestety, kresu swych dni dożywają również drzewa.
Symbolem Ursynowa, który kojarzy zapewne każdy, kto choć raz był w Domu Sztuki, jest wierzba na Wiolinowej. Piękne drzewo, zdołała przetrwać trudny czas budowy osiedla 40 lat temu (już wtedy było to rozwinięte drzewo, a nie wiecheć). W końcu drugiej dekady XXI wieku zaatakowana przez grzyby, spróchniała na ponad połowie przekroju pnia, zaczęła zagrażać rozłamaniem.
Czy w takiej sytuacji zarządca nieruchomości (Spółdzielnia) powinien wydawać pieniądze (mieszkańców) na zabezpieczanie przed tym, co i tak nieuchronne? Czy raczej szukać sposobu, by to samo miejsce cieszyło jak najszybciej nieco odmiennym, ale nadal liściastym widokiem? W SMB „Jary” przychylamy się do drugiego poglądu. Klamry, podpory i inny sprzęt zostawmy dla kilkusetletnich pomników w lasach. W mieście, gdzie obok drzewa przechodzą co dzień setki i tysiące ludzi, drzewo przede wszystkim nie może zagrażać.
W przypadku drzewa przy Domu Sztuki, które stoi w centralnym punkcie miejskiego placyku i które – zgodnie z obowiązującym planem miejscowym – takim centralnym punktem miejskiego placu ma być w przyszłości, musimy zadbać, aby zieleń cieszyła nasze oczy zarówno za rok, jak za pięć lub 40. Niestety, czas życia drzew jest ograniczony – skoro wierzby przemijają po kilkudziesięciu latach – szukajmy takiego, które pożyje 100 i więcej.
W tym roku na Ursynowie nasadzono wiele nowych drzew. Niestety wskutek suszy posadzone dęby mają się źle. Nie tylko na Jarach, ale w całej dzielnicy. W przeciwieństwie do nich platany zniosły pogodę dobrze. Prawdopodobnie zaproponujemy więc mieszkańcom następcę wierzby – platan. Rośnie szybko, jest wytrzymały, a co najważniejsze – wygląda tak, jak dzieci malują drzewa: pionowa kreska i kółko.
Szkoda jednak, że znajdują się ludzie kontestujący wszystko. Lokalna aktywistka zamierza bronić wierzby, gdyż Warszawa to nie puszcza. W sumie, to prawda. W puszczańskich warunkach, na wiejskich miedzach, drzewa żyją inaczej niż w największej nawet betonowej donicy. Największy złamany konar w głębi lasu uszkodzi sąsiednie drzewa, ale nie zagrozi ludziom.
Nadchodzi powoli czas, by zacząć się z tym oswajać i zacząć dobierać drzewa stosowne do miejsca – odporne, żywotne. Takie które cieszyć będą kilka kolejnych pokoleń, a nie jedynie dwa.