Bogdan Żmijewski
18 października 2018 r. Rada Warszawy podjęła uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na udzielanie bonifikaty osobom fizycznym będącym właścicielami budynków mieszkalnych jednorodzinnych lub lokali mieszkalnych lub spółdzielniom mieszkaniowym od jednorazowej opłaty za przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości. Najwyższa bonifikata wyniosła 98 %. Wówczas jeden z radnych stwierdził, że ta uchwała jest zgodna z duchem sprawiedliwości społecznej.
Słyszałem też wypowiedzi, że użytkownicy wieczyści już kilkukrotnie zapłacili za wartość nieruchomości, uiszczając opłatę za użytkowanie wieczyste. Ten duch sprawiedliwości społecznej to zwykły komunizm według zasady każdemu według jego potrzeb kosztem innych. Wszystko dlatego, że radnymi w większości są młodzi, niedoświadczeni ludzie. Nieznający historii i wychowani w epoce PRL-u, gdy robiono ludziom wodę z mózgu.
Przypominam, że miasto Warszawa pozyskało grunty, a czasem budynki, w trybie dekretu Bieruta i nigdy nie zapłaciło za nie, wbrew temu, jakie głupoty powiadał Patryk Jaki. Ponadto pozyskało grunty w trybie wywłaszczenia pod budowę osiedli mieszkaniowych. Płacono wtedy właścicielom tych gruntów „grosze”. Ledwo starczało na pierwszą opłatę (wkład) za mieszkanie do spółdzielni mieszkaniowej. Niewiele się pomylę, jak powiem, że było to 5-10 razy mniej od wartości rynkowej tych gruntów.
Potem grunty te oddawano spółdzielniom mieszkaniowym we władanie (nie było to użytkowanie wieczyste) pod zabudowę. Opłaty za to władanie były śmiesznie niskie, bo wynosiły ok. 1 promil wartości gruntu rocznie bez waloryzacji.
Po zmianach ustrojowych w latach 90. uwłaszczono spółdzielnie mieszkaniowe na tych gruntach za darmo lub po uiszczeniu ustawowej „pierwszej opłaty” za użytkowanie wieczyste w skali od 15-25 % wartości gruntu. Od tego czasu użytkownicy wieczyści, w tym spółdzielcy, płacili opłaty roczne w wysokości 1 % wartości gruntu, czyli znacznie poniżej inflacji i bankowego oprocentowania kapitału. Nie było zatem możliwe, by ktoś do dziś zapłacił za opłaty więcej niż wartość nieruchomości. Maksymalnie upłynęło bowiem od pierwszych uwłaszczeń 38 lat, czyli zapłacili 38 %, ewentualnie od 15 do 25 %. Realnie uwłaszczenia były później, tj. na przełomie lat 90. i 2000. Czyli zapłacili mniej. Wiele spółdzielni do dziś nie uwłaszczono, głównie z winy tychże spółdzielni, bo te nie będąc uwłaszczonymi w ogóle nie wnosiły opłat rocznych albo dużo mniejsze za zwykłą dzierżawę. O jakiej więc sprawiedliwości społecznej mówił pan radny – tego nie wiem.
Sprawiedliwe będzie, jeśli miasto zapłaci byłym właścicielom za nieruchomości odebrane w trybie dekretu i dopłaci wywłaszczonym, bo ich okradło. Ale dziś politycy kombinują, jak wyrolować byłych właścicieli. Chcą im wypłacić maksymalnie 20 % wartości tego, co im odebrano, i tylko pierwotnym właścicielom i ich dzieciom, ale już nie ich wnukom. A tych osób jest coraz mniej, bo ludzie wymierają. Jeszcze kilka lat i nie będzie w ogóle problemu. Wtedy i zapłata za 100 % nic nie będzie kosztowała.
Po udzieleniu bonifikaty 98 % przez Radę Warszawy opłata za przekształcenie wyniosłaby 0,04 % wartości gruntu, czyli mniej niż dotychczasowa 1-procentowa opłata roczna.
W budżecie miasta dochód z opłat za użytkowanie wieczyste gruntów mieszkaniowych wynosi ok. 350 mln zł. Teraz te dochody spadną do zera. Gdyby uchwały o bonifikatach nie było, to w ciągu 20 lat spłaty ustawowych rat za przekształcenie użytkowania wieczystego we własność po 1 % rocznie dałyby miastu ok. 7 mld zł. Starczyłoby na 5 mostów lub pół linii metra albo 450 przedszkoli lub żłobków, każdy dla 150 dzieci. To duży prezent, ale tylko dla niektórych obywateli, którzy mają grunty w użytkowaniu wieczystym. Dla innych nic.
Moim zdaniem uchwała ta była niezgodna z prawem, a szczególnie z Konstytucją. Bonifikata 98-procentowa od ustawowej opłaty za przekształcenie użytkowania wieczystego we własność jest w istocie darowizną, do czego samorząd nie jest uprawniony.
Ponadto mamy do czynienia z nierównym traktowaniem obywateli wobec prawa, bo użytkownicy wieczyści na gruntach Skarbu Państwa nie mają takich bonifikat, tylko niższe, bo 60-procentowe, jak wynika to z ustawy.
Uchwałą udzielono bonifikaty wszystkim użytkownikom wieczystym gruntów gminnych, a moim zdaniem uchwała powinna być zindywidualizowana, tj. dotyczyć odrębnie każdego użytkownika wieczystego na jego wniosek i ze stosownym uzasadnieniem przyczyn udzielenia bonifikaty. Bonifikata jest (powinna być) bowiem działaniem wyjątkowym i o charakterze socjalnym, tj. dla osób w trudnej sytuacji życiowej, a nie powszechną darowizną 20 rat rocznych, która jest nawet niższa od dotychczasowej opłaty rocznej. Zwracam uwagę, że mieliśmy już taką sytuację, gdy sąd uchylił uchwałę Rady Warszawy o powszechnej bonifikacie od ceny sprzedaży mieszkań komunalnych.
13 grudnia 2018 r. Rada Warszawy zmieniła uchwałę o bonifikatach, ustalając bonifikatę wysokości 60 %, a więc identycznej jak bonifikata ustawowa gruntów w użytkowaniu wieczystym Skarbu Państwa. Teraz obywatele są równi wobec prawa.
Skutkiem ustawy spadną dochody gmin i Skarbu Państwa., w szczególności miasta Warszawy, głównie z powodu dekretu Bieruta.
Zachodzi pytanie, z czego będą wypłacane odszkodowania za grunty odebrane dekretem Bieruta. Moim zdaniem zapłacić za to powinno głównie miasto Warszawa, ponieważ miało dochody z tego majątku począwszy od 1990 r. Wyniosły one znacznie ponad 10 mld z opłat za grunty, czynsze z mieszkań i lokali użytkowych.
Komentarz
W świetle przedstawionych faktów nie jest uprawnione zdanie polityków PiS o jakiejkolwiek krzywdzie wyrządzonej beneficjentom bonifikat. Oni dostaną jedynie mniejszy prezent. Niektóre gminy, szczególnie w dużych miastach, podjęły uchwały takie jak w Warszawie. Wiele gmin jednak nie podjęło podobnych uchwał, bo nie chcą robić prezentów, gdyż to oznaczałoby życie jednych kosztem drugich.
Bogdan Żmijewski