czwartek, 5 grudnia

Co ma wybór Prezydenta USA do sytuacji w Polsce

Google+ Pinterest LinkedIn Tumblr +

Południe Andrzej Rogiński

Wybór Prezydenta USA nie jest „wewnętrzną sprawą” Stanów Zjednoczonych – jak stwierdził Andrzej Duda, prezydent RP. Państwo to jest przecież światową potęgą gospodarczą, militarną, jest najistotniejszym członkiem NATO. Decyzje administracji Prezydenta USA mają więc znaczenie na bezpieczeństwo naszego państwa a także dla naszej gospodarki.

Przestrzeganie procedur wyborczych i poszanowanie wyników wyborów należy do kanonów funkcjonowania demokratycznych państw prawa. Zachowanie kończącego kadencję prezydenta Donalda Trumpa w okresie zliczania wyników wyborów prezydencjach, a w szczególności 6 stycznia 2021 r. Wtargnięcie obywateli amerykańskich, w dniu posiedzenia Kongresu zatwierdzającego wybór Prezydenta USA, do sali obrad plenarnych, wiąże się z głoszeniem przez Donalda Trumpa tezy o skradzeniu wyborów. Demokracja amerykańska, w którą – wydawałoby się – można było przez kilka godzin wątpić, została obroniona przez liczne osoby piastujące odpowiedzialne funkcje. Okazało się, że Prezydent posiadający olbrzymią władzę nie jest wszechwładny i musiał się podporządkować decyzji wyborców i przepisom ustroju politycznego swego państwa.

W Polsce swego czasu partia polityczna PiS podważała wyniki wyborów do samorządu wojewódzkiego twierdząc, że nastąpiło oszustwo wyborcze. Ta akcja, podobnie jak akcja Trumpa, miała charakter niedemokratyczny.

Władza wykonawcza w Polsce należy do Prezydenta oraz – w głównej mierze – do Premiera, którym może być osoba, wskazana i poparta przez większość parlamentarna. Aktualnie większość posiada sojusz trzech partii, w którym hegemonem jest PiS. Również Andrzej Duda został wybrany prezydentem ze wskazania PiS. Wyniki wyborów nie są do podważenia. Poważenie ich byłoby podważeniem zasad demokracji.

W Polsce mechanizmy demokratyczne są jednak podważane, aczkolwiek nie poprzez wybory. Prawo jest naużywane bądź przeinaczane, wyszukiwane są sposoby obchodzenia przepisów. Pierwszy przykład: Nieopublikowanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Nikt za to nie poniósł odpowiedzialności bo nie ma penalizacji, nie ma określonego terminu, brak procedury zastępczej czy nadzorczej. Przykład drugi to notoryczne omijanie pełnej procedury legislacyjnej po to by przepchnąć określone zapisy ustawowe bez rzeczywistych konsultacji i z lekceważeniem opinii prawnych. Projekt ustawy wnosi grupa posłów a nie mister; minister czy wiceminister zasłoni się bowiem stwierdzeniem, że złożył to jako poseł a nie minister. A kto udowodni, że projekt ustawy był pisany w Ministerstwie. Tu pojawia się konflikt interesów między władzą wykonawczą a władzą ustawodawczą. Sejm bowiem oprócz funkcji ustawodawczych posiada funkcje kontrolne. Ministrowie, będący posłami, kontrolują samych siebie. Mogą wypowiadać się w wypowiedziach i w głosowaniach bo art. 103 Konstytucji tego nie zabrania. Przykład trzeci: „Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców.” – głosi art. 104 Konstytucji. Partie polityczne nic sobie z tego nie robią, zobowiązują posłów do głosowania zgodnego z dyscypliną partyjną. Oznacza to, że grupa obywateli z ich partii żąda wykonania instrukcji partii. Nie było, jak dotychczas, wyciągnięcia konsekwencji. Podam też przykład nierespektowania traktatów międzynarodowych z roku 2002. władze nie pozwoliły na konsultacje modyfikacji granic Gminy Warszawa-Ursynów chociaż art. 5 Europejskiej Karty Samorządu Terytorialnego był już ratyfikowany.

Tych kilka przykładów, a jest ich znacznie więcej, świadczy o autorytaryzmie władzy, o lekceważeniu wyborców.

 W dojrzałej demokracji Konstytucja, procedury i to co nazywamy duchem prawa stanowią naczelne wartości porozumienia pomiędzy rządzącymi a narodem. Ich przestrzeganie respektują wszyscy obywatele a więc zadowoleni i niezadowoleni z osób sprawujących władzę publiczną. Sprawujący władzę mają obowiązek dostrzegania potrzeb i praw mniejszości. W Polsce niestety tak nie jest.

Teraz przywołam fragment tzw. mowy pożegnalnej Jerzego Washingtona, pierwszego prezydenta amerykańskiego, opublikowanej 17 września 1796 r., w tłumaczeniu Juliana Ursyna Niemcewicza.

„W kraju wolnym, ci którym rząd jest powierzony, w granicach swojej władzy zachować się powinni.

Chęć rozprzestrzeniania jej dąży do tego, aby władze wszystkich magistratur w jedną skoncentrować, a tym sposobem ustalić despotyzm. W sercu ludzkim znajduje się chciwość panowania i chęć użycia go na złe, co nas o prawdzie powyższej przekonać powinno.  Konieczność wzajemnie przeciwnych sobie działań w egzekucji władzy politycznej, przez podział jej między rozmaitych urzędników, i przez przeznaczenie każdego z nich z osobna na stróża dobra publicznego przeciw zamachom innych, jest rzeczą w kraju nawet naszym przez dawne i nowsze doświadczenia dowiedzioną.”

Wtargnięcie grupy amerykanów na Kapitol, określany w USA jako świątynia demokracji, zostało skomentowane na całym świecie, stanowi naukę dla obywateli państw prawa. A zatem wydarzenia związane z wyborem Prezydenta USA wpłyną na poglądy Polaków.

Andrzej Rogiński

Udostępnij

About Author