piątek, 11 października

Grypa bez powikłań

Google+ Pinterest LinkedIn Tumblr +

Rozmowa z dr n. med. Jolantą Biernat z Kliniki Elektrokardiologii i Niewydolności Serca SP SK 7 SUM, Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. L. Gieca w Katowicach

– Każdej jesieni i zimy z niepokojem czekamy na informację o ataku wirusa grypy. Czy rzeczywiście powinniśmy się go obawiać?

– Sama grypa ma na ogół przebieg dość banalny: jest to infekcja górnych dróg oddechowych połączona z katarem, kaszlem i gorączką. Podobnie może wyglądać zwykłe przeziębienie. Jednak u 10% pacjentów chorujących na grypę występują bardzo poważne powikłania. To najczęściej osoby z obniżoną odpornością, dzieci, osoby przewlekle chore i leżące. Pojawiają się u nich problemy z górnymi drogami oddechowymi, czyli zapalenie oskrzeli, i ciężkie, atypowe zapalenie płuc, oraz powikłania kardiologiczne. Te ostatnie mogą przebiegać jako ostre zespoły wieńcowe przypominające zawały serca, zapalenia osierdzia z płynem w worku osierdziowym lub zapalenia mięśnia sercowego, które mogą prowadzić do ciężkiej niewydolności serca i w konsekwencji do trwałego kalectwa kardiologicznego i konieczności przeszczepu.

– Dlaczego odsetek powikłań w przypadku grypy jest tak wysoki?

– Musimy pamiętać, że wirus grypy mutuje przechodząc z pacjenta na pacjenta. Dlatego nigdy nie będziemy mieli na niego całkowitej odporności. Jedyne co możemy zrobić, to pobudzić nasz system odpornościowy, aby był przygotowany na walkę z wirusem. Jest to niezwykle ważne, wręcz konieczne w przypadku osób chorych przewlekle, m.in. na cukrzycę, chorobę wieńcową, choroby układu oddechowego np. astmę czy POChP.

– U kogo jeszcze najczęściej występują powikłania, o których Pani mówiła?

– Tu nie ma reguły. Zdarza się, że młodzi, zdrowi ludzie mają właśnie ciężkie powikłania kardiologiczne. Ich system oddechowy potrafi z wirusem walczyć za pomocą nabłonków. Jednak każdy wirus grypy ma tropizm do mięśnia sercowego. Tylko od ilości wirusa i stopnia jego inwazji zależy, jaka część komórek serca zostanie zaatakowana. Serce nie potrafi się bronić, a leczenie, niestety, jest mało skuteczne.

– Jak zatem możemy się bronić przed wirusem grypy? Czy szczepionka wciąż znajduje się na pierwszym miejscu?

– Tak nadal uważają lekarze. Kontaktu z wirusem nie da się uniknąć czy ograniczyć. Nie sposób nie wychodzić z domu, nie jeździć komunikacją publiczną, nie chodzić do kina czy teatru i z nikim się nie spotykać. Poza tym czas, gdy pacjent nie ma jeszcze objawów, ale już zaraża innych, to jeden, dwa dni. Na dodatek zarażamy się bardzo łatwo: rozmawiając, kichając czy wycierając nos. Ktoś, kto się nie zaszczepił, ma naprawdę niewielką szansę na uniknięcie grypy w okresie epidemii. Szczepienia są wciąż podstawową metodą zapobiegania grypie.

– Od lat wśród pacjentów pokutuje przekonanie, że grypę może wywołać samo szczepienie.

– Obalmy wreszcie ten mit! Nikt nigdy nie zachorował i nie zachoruje na grypę bezpośrednio po podaniu szczepionki! Szczepionka zawsze zawiera zabite, nieaktywne wirusy. Natomiast jeśli szczepimy się w okresie rozwijania się jakiejkolwiek innej choroby, to organizm gorzej się przed nią broni. Wynika to z tego, że w tym czasie wytwarza przeciwciała przeciwko grypie. Po szczepieniu zdarza się czasami gorsze samopoczucie lub łamanie w kościach – to absolutnie normalna reakcja na obce gatunkowo białko i nie należy się nią przejmować.

– Wiemy, że szczepienie nie zabezpieczy nas przed grypą w stu procentach, ale lekarze przekonują, że nawet jeśli wirus nas zaatakuje, to choroba będzie miała lżejszy przebieg. Pacjenci z kolei podają przykłady osób zaszczepionych, u których grypa miała ciężki przebieg.

– Trzeba pamiętać o tym, że szczepionka jest przygotowywana corocznie na pewne typy wirusa. Nigdy nie wiemy, jaki wirus w danym roku wywoła epidemię. Ciężka grypa z wysoką gorączką nie zagraża naszemu życiu. Życiu zagrażają jej powikłania. To liczba powikłań i zgonów świadczą o tym, czy szczepionka była „trafiona”. Statystyki wskazują, że wśród Amerykanów czy Japończyków, którzy szczepią się masowo, powikłania właściwie nie występują. Bywa, że zaszczepieni pacjenci chorują na grypę, ale nie umierają na skutek powikłań.

– Kto bezwzględnie powinien się zaszczepić przeciwko grypie?

– W pierwszej kolejności – o czym informowałam na wstępie naszej rozmowy – powinni to zrobić przewlekle chorzy: na cukrzycę, choroby serca, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, nowotwory. Powinniśmy zadbać o zaszczepienie dzieci. Dalej na liście są osoby przebywające w dużych skupiskach oraz ci, którzy są narażeni na kontakt z chorymi, czyli lekarze i pielęgniarki oraz nauczyciele.

– Dlaczego współczesna nauka nie potrafi poradzić sobie z wirusem grypy i wciąż zbiera on swoje często śmiertelne żniwo?

– To nie jedyny wirus, z którym mamy problem. Podobnie jest z wirusem zapalenia wątroby czy tym wywołującym zapalenie płuc. Oczywiście, mamy leki antywirusowe, ale są one skuteczne tylko, gdy podamy je w ciągu pierwszych godzin choroby. A przecież wtedy na ogół skarżymy się tylko na lekki katar i łamanie w kościach. Kiedy pojawiają się prawdziwe objawy grypy, na podanie leku jest już za późno. W przypadku epidemii czy pandemii, wirus grypy, przechodząc z człowieka na człowieka, uodparnia się na leki. Ta odporność sięga czasami nawet 80%. Nieco apokaliptyczne wróżby, że ludzkość zostanie zniszczona przez alergie i wirusy, niestety, mogą się sprawdzić.

– Rozmawiamy u progu jesieni. To pierwszy czy ostatni dzwonek, żeby się zaszczepić?

– Zdecydowanie pierwszy. U nas, w naszych warunkach klimatycznych, grypa atakuje najczęściej na początku marca. Tak więc sezon na szczepienie zaczyna się właśnie teraz i potrwa co najmniej 5 miesięcy. Pamiętajmy jednak, że po jakiejkolwiek, nawet najmniejszej jesiennej infekcji, musimy ze szczepieniem wstrzymać się na co najmniej dwa tygodnie. Ja moim zdrowym pacjentom zalecam szczepienie do połowy listopada. Wtedy szczyt odporności zyskują właśnie na początku marca.

– A jeśli już kogoś wirus dopadnie…

– Z własnego doświadczenia wiem, że jeden „zagrypiony” człowiek jest w stanie zarazić dwadzieścia pięć osób w ciągu dwóch dni! Właśnie dlatego, niestety, trzeba zostać w domu, leżeć w łóżku, odpoczywać, czytać, spać, brać witaminę C i leki przeciwgorączkowe. Jeśli objawy nie ustępują, konieczna jest wizyta kontrolna u lekarza rodzinnego, który zdecyduje o ewentualnym włączeniu np. antybiotyków, aby zapobiec zakażeniom bakteryjnym, którym wirus toruje drogę.

– Czy są jakieś objawy grypy, których nie możemy absolutnie przypisać przeziębieniu czy zapaleniu oskrzeli?

– Chyba najbardziej charakterystycznymi dla grypy objawami jest ból stawów i mięśni oraz bardzo wysoka gorączka. Pozostałe objawy mogą przypominać zwykłe przeziębienie, ale czterdziestostopniowa temperatura to najprawdopodobniej grypa.

Materiał przygotowany przez Stowarzyszenie „Dziennikarze dla Zdrowia”.

Udostępnij

About Author