sobota, 25 stycznia

Klęska rządowego programu szczepień

Google+ Pinterest LinkedIn Tumblr +

Dlaczego zbyt mało osób zaszczepiło się? Dlatego, że utrudniano bądź uniemożliwiano osobom zainteresowanym nawet zapisanie się. Zapowiedziana kolejność szczepień, w której zasadą było pierwszeństwo dla najstarszych wiekiem osób nie była przestrzegana.

Najpierw wskazano punkty szczepień a niebawem je zmieniono. Zmiana polegała na tym, że przybyła ogromna liczba małych, prywatnych przychodni. Gdy zainteresowana osoba, w terminach zgodnych ze wskazanymi dla 80 plus i 70 plus, zgłaszała się do przychodni, w której była zarejestrowana u lekarza pierwszego kontaktu, otrzymywała kartkę z adresami przychodni prywatnych. Tam wpisywano na listę i na tym kończyła się sprawa.

Wprowadzono następnie system rejestrowania się poprzez ogólnopolską infolinię. Nie wiadomo po co pytano telefonujących o kod pocztowy. Rozmówców nie kierowano do najbliższego punktu szczepienia lecz odległego. Dobrze jeśli było to miasto zamieszkania zainteresowanego. Zbyt często proponowano inne miasta. Właśnie wówczas system się zawalił. Wydano na to publiczne pieniądze. Jaki był cel zniechęcania do szczepienia? Dlaczego rozmyślnie zorganizowano bałagan?

A można było zrobić taniej i prościej. Przytłaczająca liczba obywateli jest zarejestrowana u lekarza pierwszego kontaktu. Lekarz posiada wykaz pacjentów i łatwo jest uszeregować ich według daty urodzenia, od najstarszego począwszy. Lekarz zna pacjentów osobiście, może zajrzeć do ich dokumentacji medycznej by wiedzieć, czy istnieje przeciwskazanie do szczepienia. Lekarz ten jest w stanie określić liczbę szczepionek , które zostanę wykorzystane i przedstawić rzetelne zapotrzebowanie publicznemu dystrybutorowi, uzgodnić termin szczepienia z pacjentem. Decentralizacja programu szczepień jest tańsza dla budżetu a ponadto istotnie ogranicza wydawanie szczepionek osobom w danym terminie nieuprawnionym.

Opowiem jak to wyglądało w moim przypadku. Należę do osób 70 + więc w pierwszym terminie, podanym przez media rządowe, zatelefonowałem do recepcji mojej przychodni rodzinnej. Tej przychodni, w której jest mój lekarz pierwszego kontaktu. Tam był wyznaczony punkt szczepień. Po uzyskaniu przejścia na numer przychodni rodzinnej centrala telefoniczna szpitala automatycznie rozłączała połączenie. Na stronie internetowej szpitala nie było śladu informacji nt. szczepień. Osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie systemu w tym szpitalu nie odbierały telefonu. Nie było też możliwości zarejestrowania się poprzez e-system.

Po weekendzie znowu zatelefonowałem i tym razem uzyskałem połączenie z recepcją Przychodni Medycyny Rodzinnej. Zostałem poinformowany, że zapisy już się odbyły. A przecież wiedziałem, że nie było ani zapisów ani nawet informacji na ten temat. Poprosiłem o zapisanie powołując się na fakt, że w tj. Przychodni jest mój lekarz pierwszego kontaktu. Spotkałem się z odmową. A zatem szczepionka okazała się dla mnie niedostępna wbrew temu co podawano w informacjach oficjalnych za pośrednictwem mediów.

Skoro szpital otrzymał przydział szczepionek a nie udostępnił osobie upoważnionej do powstaje przypuszczenie, że trafiły do osób nieuprawnionych. Szpital MSWiA w Warszawie obsługuje nie tylko pacjentów lekarzy pierwszego kontaktu ale także osoby pełniące wysokie funkcje w naczelnych organach państwa. Skoro na szczepienie nie zostali zapisani pacjenci lekarzy pierwszego kontaktu to kto został zapisany?

Osoby, które znalazły się w podobnej sytuacji zostały więc zniechęcone do szczepienia. Ale ja koniecznie chciałem być zaszczepiony. Udało mi się, z pośrednictwem e-systemu, zarejestrować się do lekarza pierwszego kontaktu. Dopuszczalna była rejestracja wyłącznie na tzw. telewizytę. System wyznaczył termin i w ten sposób upłynął pierwszy tydzień.

Lekarka pierwszego kontaktu zapytała co mi dolega. Odpowiedziałem, że oczekuję wskazania terminu szczepienia. Była bardzo miła i empatyczna jak na lekarza przystało. Nasza rozmowa zakończyła się moim stwierdzeniem, że podpisałem umowę ze Szpitalem a więc tutaj jest mój lekarz pierwszego kontaktu. Z tego tytułu Szpital otrzymuje od Narodowego Funduszy Zdrowia odpowiednią gratyfikację finansową. Lekarz pierwszego kontaktu zaś dba o całokształt mojej sytuacji zdrowotnej. Ochrona przed zakażeniem poprzez zastosowanie szczepionki mieści się w zakresie pieczy państwa nad zdrowiem obywateli. W tej sytuacji będę zmuszony powiadomić Departament Zdrowia MSWiA o niewywiązywaniu się CSK MSWiA z umowy zawartej z NFZ. Powiadomienie takie będę musiał skierować ponadto do Mazowieckiego Oddziału NFZ.

Po piętnastu minutach, od zakończenia rozmowy z lekarką, zatelefonowała do mnie recepcjonistka Przychodni Medycyny Rodzinnej MSWiA i podała termin pierwszego szczepienia. Bardzo odległy. Druga dawka przypadła 10 maja. A przecież zgłosiłem się w pierwszym terminie wskazanym przez rząd.

Andrzej Rogiński

pexels Karolina Grabowska

Udostępnij

About Author