Jak wygląda opieka medyczna w naszym kraju każdy widzi. Może to być szczególnie bolesne doświadczenie dla tych, których okoliczności zmuszają do korzystania ze świadczonych przez nią usług.
Niedawno otrzymałem pismo od personelu oddziału chirurgicznego dla dzieci zaniepokojonego zamiarem likwidacji tego oddziału w Szpitalu Bielańskim. Oddział zajmuje się leczeniem chorób dziecięcych oraz świadczy całodobową opiekę w ramach ostrego dyżuru w szpitalnym oddziale ratunkowym. Reaguje w przypadku najróżniejszych urazów, złamań, wypadków komunikacyjnych, oparzeń i w wielu innych sytuacjach. Rocznie w oddziale ratunkowym konsultowanych jest około 13 000 pacjentów chirurgicznych. Nie trzeba nikomu wyjaśniać, że zamknięcie oddziału chirurgicznego będzie oznaczać konieczność szukania pomocy w innych szpitalach. Znacznemu wydłużeniu ulegnie jednak wówczas czas oczekiwania na przyjęcia przez lekarza oraz czas oczekiwania na wykonanie zabiegów planowych.
Niezadowolenie sygnalizują zarówno rodzice małych pacjentów, jak również personel oddziału.
Protest wystosowało również Stowarzyszenie Razem dla Bielan. Stowarzyszenie zrzeszające setki mieszkańców przy poparciu moim, wiceburmistrza Włodzimierza Piątkowskiego oraz radnych Anny Czarneckiej i Iwony Walentynowicz, wyraża zdecydowany protest wobec planów likwidacji oddziału. Zwracamy uwagę, że rodzice dzieci będą zmuszeni szukać pomocy w innych placówkach, które nie posiadają tak dobrze wyposażonego zaplecza diagnostycznego. Zamknięcie tego oddziału nie tylko utrudni dostęp do usług medycznych dla naszych dzieci, ale może oznaczać również ryzyko dłuższego oczekiwania na karetki w nagłych przypadkach.
Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że informacja o planach zamknięcia jest zaskoczeniem nie tylko dla nas, dla mieszkańców, ale również dla samych lekarzy. Sytuacja jest tym bardziej zaskakująca, że 24 listopada 2016 roku odbyło się posiedzenie Komisji Zdrowia, Rodziny i Pomocy Społecznej Rady Dzielnicy Bielany, podczas której jednym z głównych tematów była dyskusja o perspektywach rozwoju Szpitala Bielańskiego. Na posiedzeniu komisji nie padło nawet jedno słowo o zamknięciu oddziału!
Włączyliśmy się w zbieranie podpisów pod protestem w sprawie zamknięcia oddziału. Zapewniam również, że podejmiemy wszelkie starania, aby oddział nie został zamknięty!
W sytuacji, gdy kolejki do lekarzy się wydłużają każdy ruch pogarszający ten stan nie powinien być akceptowany! Likwidacja oddziału chirurgicznego to działanie na szkodę dzieci.
Grzegorz Pietruczuk, zastępca burmistrza dzielnicy Bielany, przewodniczący Stowarzyszenia Razem dla Bielan
Od redaktora:
Tydzień temu rozpoczęła się budowa Szpitala Południowego. Nie będzie w nim oddziału pediatrycznego. Jedną z przyczyn jest nadmiar miejsc szpitalnych dla dzieci, który powstał po oddaniu do użytku Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy al. Żwirki i Wigury/Trojdena, który posiada kilkanaście oddziałów. Dla części łóżek nie ma kontraktu z NFZ, więc nie wszystkie funkcjonują. Na Mokotowie, przy ul. Madalińskiego, znajduje się szerokoprofilowy Szpital im. Świętej Rodziny. Na drugim końcu miasta, tj. na Bielanach, znajduje się oddział chirurgiczny dla dzieci. Ważna jest ogólna liczba łóżek w szpitalach na terenie Warszawy. Ważne są profile szpitali i ważne jest ich usytuowanie, aby warszawiacy w różnym wieku mieli możliwie niezbyt daleko od domu. Dobrze wiemy, co znaczy czas, gdy idzie o ratowanie zdrowia.
Utrzymanie szpitali publicznych, w tym dbałość o wynagrodzenia dla całej kadry medycznej i pomocniczej, uzależnione jest od kontraktów zawieranych przez szpitale z Mazowieckim Oddziałem NFZ. Gdy rząd Buzka wprowadzał kasy chorych, poprzednika scentralizowanego NFZ, obywatele otrzymali od władzy jasny sygnał: składka zdrowotna idzie za pacjentem. Okazuje się, że kolejne rządy oszukiwały i oszukują mieszkańców Warszawy. Znaczna część środków z tej składki nie trafia do Mazowieckiego Oddziału NFZ. Władza te nasze pieniądze przesuwa do innych oddziałów NFZ. To jest kolejne janosikowe. Niech mi ministrowie zdrowia obecnego i poprzednich rządów wyjaśnią, jaki przepis pozwala okradać warszawiaków.
W wyprowadzaniu pieniędzy poza Warszawę dopatruję się nienormalnie długiego czasu oczekiwania na wizytę u specjalistów, oczekiwania na zabiegi w szpitalach.
W powyższym kontekście należy czytać apel Sejmiku Województwa Mazowieckiego.
Oczekuję, że ursynowski lekarz, Konstanty Radziwiłł, który obecnie jest Ministrem Zdrowia, zaproponuje takie rozwiązanie organizacyjne, które zapewni takie finansowanie usług medycznych, by środki finansowe pozostawały w miejscu wpłaty składek zdrowotnych.
Andrzej Rogiński