Andrzej Rogiński
Mam już dość bijatyki politycznej pomiędzy PiS a PO. Nie tylko w Sejmie czy na antenach telewizyjnych bądź radiowych. Podobnie dzieje się podczas sesji Rady Dzielnicy Mokotów.
Radni powinni zajmować się wyłącznie naszymi sprawami, dbać o to, by polepszał się standard życia mieszkańców. Paskudne są te ich wycieczki osobiste, słowne przykładanie, przypisywanie sobie racji, ujadanie jednego plemienia na drugie.
Partie polityczne zabrały się za rządzenie samorządem. Obywatele stali się petentami. Minęło pięć kadencji Rady Dzielnicy Mokotów, a ratusza jak nie ma tak nie ma. Ale były dodatkowe wydatki. Funkcjonowanie urzędu mokotowskiego jest drogie z uwagi na wiele lokalizacji. Urzędnicy nie mogą pracować w cywilizowanych warunkach. Mieszkańcy nie czują dumy z godnego wyglądu ratusza. Tylko Mokotów jest go pozbawiony. Autsajder warszawski.
Partie boją się wpływu obywateli na decyzje dotyczące nawet spraw osiedlowych. Dlatego kompetencje jednostek samorządowych II stopnia, czyli jednostek pomocniczych dzielnicy, są fasadowe. Skoro nic nie można zrobić, to zainteresowanie mieszkańców udziałem w pracach rad osiedli jest nikłe.
„Demokraci” z Rakowieckiej nie zapewnili mieszkańcom możliwości oglądania sesji Rady Dzielnicy za pośrednictwem Internetu. W wielu dzielnicach taka możliwość od dawna istnieje.
Do zrobienia jest bardzo wiele. Jakość ulic, chodników pozostawia wiele do życzenia. Zaniedbane są różne obszary dzielnicy. Największe zaniedbania widać na Siekierkach i w Augustówce. Widzimy tam standard infrastrukturalny jak za Gomółki.
Całe szczęście, że MSM „Energetyka” i jej rady osiedli, a także SM „Służew nad Dolinką” oraz kilka innych spółdzielni dbają o sąsiadów. Spółdzielnie wyręczają samorząd dzielnicy budując przedszkola, boiska, place zabaw. Dzięki temu radni umywają ręce i nie widzą potrzeb spółdzielców.
Dość tej partiokracji. Nie możemy o tym, co widać, nie mówić. Gospodarzami powinni i mogą być mieszkańcy. Nie wykluczam członków partii z udziału w życiu publicznym, ale więcej już nie ścierpię wykluczania bezpartyjnych obywateli z tego życia.
Mokotów jest wielki siłą osiedli oraz potencjałem, który można wyzwolić. Nadzieja w bezpartyjnych mieszkańcach Mokotowa.